Obudziłam się coś po trzeciej w nocy nawet nie otwierając oczu. Pierwszym co poczułam był ten zmysłowy zapach ciała. Mruknęłam zadowolona i delikatnie otworzyłam oczy orientując się, że znajduję się w objęciach Harrego. Obejmowały mnie jego silne ramiona. W tej chwili nie chciałam nic więcej. Pragnęłam zasnąć w jego ramionach jeszcze raz i móc budzić się codziennie z dnia na dzień w tych silnych ramionach. Uśmiechnęłam się mimowolnie i wtuliłam się w zagłębienie szyi chłopaka, a ramiona loczka mocniej zacisnęły się na moich plecach. Zamknęłam oczy zaciągając się przyjemnym zapachem bijącym od ciała chłopaka. Było mi tak ciepło i przyjemnie zupełnie nie tak jak na dworze gdzie lał deszcz i strzelały pioruny. W pewnym momencie odskoczyłam od chłopaka jak poparzona i spojrzałam na jego twarz wybałuszając oczy. Boże święty..... Przespałam się z Harrym. PRZESPAŁAM SIĘ Z HARRYM! Boże święty co ja narobiłam....
Nie zerwał z nią. Nie zerwał z nią bo ją kocha, a to ze mną to był tylko wypadek przy pracy. Uświadomiłam to sobie i całkowicie zaniosłam się płaczem. Tak bardzo bym chciała żeby tu był. Tak bardzo bym chciała, że był teraz przy mnie. Żeby mnie przytulił, żebym mogła zasmakować tych malinowych ust. Tak bardzo bym chciała, żeby po prostu był blisko mnie. Bo mimo wszystko co się wydarzyło to wiem, że przy nim nie grozi mi nic. Wiem, że jestem przy nim bezpieczna. Jego obecność tak na mnie po prostu działała. Działała na mnie kojąco. Tak bardzo lubiłam tuląc się do tych przyjemnych ramion i zaciągać się tym przyjemnym zapachem jego ciała. Nie wiem co było takiego w tym chłopaku, ale sprawiał, że przez moją głowę przeszła myśl, że niepotrzebnie uciekłam, że powinnam tam zostać. A co jeśli by mnie rano poprosił bym wyszła? Panienka na jedną noc co? Nie chciałam nią być. Chciałam po prostu jego.
Przecież on ma dziewczynę, którą zdradził ze mną, a ja niedawno zerwałam ze swoim chłopakiem. Jezus Maria. Wygramoliłam się bezszelestnie z łóżka i zakładając na siebie swoje ubrania, które już zdążyły wyschnąć, zbiegłam cichutko po schodach na dół. Zarzuciłam szybko swój płaszcz i zapięłam kozaki po czym wybiegłam z domu. Nie zważałam kompletnie na deszcz. Po prostu biegłam przed siebie. Nie obchodziło mnie kompletnie nic. Nie zwracałam na nic uwagi. Biegłam przed siebie. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Pobiegłam na górę po schodach i weszłam do pokoju po czym zdjęłam z siebie wszystkie mokre ubrania. Wysuszyłam się delikatnie ręcznikiem i założyłam na siebie pidżamę. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się po samą szyję. Zamknęłam powieki, a z moich oczu popłynęły łzy. Teraz miałam to wszystko
w dupie. Dałam upływ emocjom i rozpłakałam się. Boże do cholery jasnej co ja takiego narobiłam! Przespałam się z najlepszym przyjacielem mojego byłego chłopaka, który ma dziewczynę. Boże święty jaka ja jestem głupia! Jak mogłam zrobić coś takiego!? Jak mogłam nad sobą nie zapanować!? Niepotrzebnie w ogóle wychodziłam z tego domu wczoraj. Nie powinnam nigdzie wychodzić, nie powinnam go szukać, nie powinnam za nim biec, nie powinnam go kocham i kurwa co z tego jak tak cholernie go kocham! Pociągnęłam nosem, a łzy z moich oczu zaczęły lecieć jeszcze bardziej... Ale przecież to nie jest jego wina.
Chciałam za dużo. Wtuliłam się w poduszkę i naciągnęłam kołdrę na całą głowę.
Gdzie jesteś Harry. Tak bardzo cię potrzebuję.
***
Perspektywa Katherine:
Obudziłam się rano i podniosłam spuchnięte od płaczu powieki. Nie ma go. Chyba dopiero teraz tak naprawdę uświadomiłam sobie, że go nie ma. Westchnęłam a moja klatka stopniowo, delikatnie opadła. Ciągle byłam roztrzęsiona. Zamknęłam oczy, a spod mojej powieki wyleciała jedna pojedyncza łza. Tak bardzo nie chciałam płakać. Nie przez niego. Ale jak mam nie płakać. Nie zobaczę go nigdy więcej. Na samą myśl spod moich powiek wyleciało więcej łez. Nigdy więcej nie ujrzę tych rozbawionych niebieskich tęczówek z lekkimi iskierkami, nigdy nie mogłam znaleźć odpowiedniego koloru dla jego oczu. Nigdy nie wiedziałam, jak te jego oczy naprawdę nazwać. Ale wiedziałam jedno. Za każdym razem gdy tylko w nie spojrzałam to tonęłam. Tak po prostu. Rozpływałam się. Czułam jak moje ciało zalewa przyjemne uczucie ciepła, wtedy wszystkie problemy odchodziły na bok. Nie liczyło się nic więcej oprócz jego oczu. Cały świat wtedy nagle szarzał i cały się rozmazywał, bo błękit jego oczu mnie paraliżował. Nigdy więcej nie ujrzę tego łobuzerskiego uśmiechu, który rozbrajał mnie za każdym razem gdy tylko znajdował się na jego idealnej twarzy. Nigdy więcej nie zobaczę tych jego ruchów, którymi mnie uwiódł wtedy gdy tańczyliśmy razem, a jego usta znalazły się na moich. Co przypomniałam sobie dopiero po wczorajszym pocałunku bo jakże by inaczej. I w końcu. Nigdy więcej nie zobaczę tych warg... Gdy tylko o tym pomyślałam przez moje ciało przeszły nieprzyjemne ciarki. Nigdy więcej ich nie zobaczę. Nie zobaczę tego jak układają się w firmowy łobuzerski uśmiech. Nigdy więcej nie zobaczę tego jak perfidnie zwilżał górną wargę językiem gdy przyłapywał mnie na tym, że przyglądam się jego wargom czyli całkiem często. Uśmiechnęłam się
mimowolnie. Smak tych warg doprowadzał mnie do obłędu. Miałam szansę zasmakować ich tylko dwa razy, a już wiedziałam idealnie jak smakują. Miały kolor delikatnych truskawek, a same smakowały jak pyszne i słodkie maliny. Westchnęłam czując jak uśmiech na moich ustach delikatnie się poszerza. Oblizałam mimowolnie usta przypominając sobie chwilę gdy chłopak złapał dłońmi za moje policzki, a jego usta naparły na me własne. Moje wargi mimowolnie zadrżały przypominając sobie przyjemną chwilę.
mimowolnie. Smak tych warg doprowadzał mnie do obłędu. Miałam szansę zasmakować ich tylko dwa razy, a już wiedziałam idealnie jak smakują. Miały kolor delikatnych truskawek, a same smakowały jak pyszne i słodkie maliny. Westchnęłam czując jak uśmiech na moich ustach delikatnie się poszerza. Oblizałam mimowolnie usta przypominając sobie chwilę gdy chłopak złapał dłońmi za moje policzki, a jego usta naparły na me własne. Moje wargi mimowolnie zadrżały przypominając sobie przyjemną chwilę.
Tak bardzo chciałabym jeszcze raz. Otworzyłam oczy czując jak kolejne łzy wzbierają pod moimi powiekami. Dlaczego on odszedł. Przygryzłam dolną wargę żeby się nie rozpłakać. Tak bardzo tęsknię.
Tak cholernie mi go brakuje. Czemu ten samolubny gnojek odszedł! Czy on nie rozumiał w ogóle jak cholernie mi na nim zależy!?Czy ten parszywy idiota nie mógł choć raz pomyśleć o kimś innym niż o sobie!? Nie żałuję. Mimo wszystko nie żałuję, że go poznałam. Nie żałuję, że przez niego całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Nie żałuję, że dzięki niemu tak naprawdę wszystko zrozumiałam. Nie żałuję, że się w nim zakochałam.... Kocham go. Kocham go jak cholera i nie mogę bez niego żyć. Nie mogę się z tym pogodzić, że go nie ma. Że już nigdy nie zobaczę jego oczu, ust, uśmiechu, twarzy, że nie zobaczę JEGO. Zacisnęłam mocno powieki chcąc ujrzeć idealną twarz chłopaka przed oczami. Nie zobaczyłam jej. Zacisnęłam mocniej powieki, a dłonie mocno ścisnęły się na pościeli. Nie było jej. Już go nie widzę. Niedługo znając życie zapomnę o tym jak wygląda. Może powinnam zapomnieć?
***
Perspektywa Harrego:
Zacisnąłem mocniej dłonie z zadowolonym uśmiechem budząc się i... nie poczułem jej. Natychmiast otworzyłem oczy i zacząłem się rozglądać. Do cholery jasnej kurwa mać ja pierdole pytam się gdzie jest moja księżniczka!? Założyłem na siebie bokserki i zacząłem biegać po domu szukając i nawołując Bekhi. Wyjrzałem przez okno. Ciągle leje. Westchnął i pobiegłem na górę siadając na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Uciekła. Westchnąłem głęboko. No tak. A jakżeby inaczej. Pamiętała, że jestem z Taylor. Warknąłem sam na siebie i wziąłem lampę rzucając ją z niewyobrażalną siłą o ścianę. Złapałem się za loki i zacisnąłem na nich pięści ciągnąc je. Jakim ja jestem skończonym sukinsynem! Warknąłem sam na siebie i podszedłem do szafy ubierając się cały na czarno. Zbiegłem na dół po schodach i nalałem wody do szklanki po czym przechyliłem szklankę i wypiłem całą. Przyjemna ciecz rozlała się po moim gardle. Ścisnąłem dłonie na blacie patrząc się tępo przed siebie. Co ja mam do cholery teraz zrobić. Podniosłem głowę do góry. Mam nadzieję.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i i wybiegłem z domu wsiadając do auta i wpadając na jakże genialny pomysł. Eh Styles. Ty to jesteś genialny...
Uśmiechnąłem się sam do siebie i i wybiegłem z domu wsiadając do auta i wpadając na jakże genialny pomysł. Eh Styles. Ty to jesteś genialny...
***
Perspektywa Katherine:
Minęła godzina, dwie, może trzy. Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że wstałam, ubrałam się, wyjrzałam przez okno i spojrzałam, że leje dalej jak z cebra więc stwierdziłam, że mam wszystko w dupie i położyłam się z powrotem do łóżka i przykryłam się kołdra pod samą szyję i leżę tak do tej pory. Nie mam już siły. Z Bekhi się pokłóciłam i nie schodzę na dół. Dowiedziałam się co się stało od Harrego bo do mnie dzwonił i opowiedział mi wszystko. Opierdoliłam go nie powiem. Niby nie ostro bo nie miałam siły, ale opierdoliłam
go. Jestem twarda. Do czasu. W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju delikatnie się otwierają, a do mojego pokoju wchodzi Bekhi ze spuszczoną głową. Odwróciłam się w jej stronę i świdrowałam ją wzrokiem.
go. Jestem twarda. Do czasu. W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju delikatnie się otwierają, a do mojego pokoju wchodzi Bekhi ze spuszczoną głową. Odwróciłam się w jej stronę i świdrowałam ją wzrokiem.
-Zejdziesz na dół?-spytała.
-Po co.-warknęłam.
-Widzę, że coś się stało-podniosła na mnie wzrok- Widzę, że o coś chodzi. Zejdź na dół zjemy kolację, wypijemy gorącą czekoladę i wszystko mi opowiesz-powiedziała.
-Ok.-rzekłam cicho i podniosłam się z łóżka i minęłam Bekhi w progu, a dziewczyna zaczęła schodzić za mną.
***
Perspektywa Harrego:
Wracałem zadowolony do domu. Może i mam podbite oko, może i leje deszcz chodź nienawidzę takiej pogody. Ale mam to w dupie! Nareszcie jestem singlem! Nareszcie jestem singlem, nareszcie zerwałem z tą plastikową blondynką i nareszcie jestem wolny! Wbiegłem do domu wysiadając z auta cały w skowronkach. Teraz tylko muszę wymyślić jak przeprosić Bekhi i co mam zrobić żeby mi wybaczyła. Muszę z nią być. Nie dam sobie rady bez niej. Za bardzo ją kocham. O wiele za bardzo. Za bardzo by ją stracić.
O ile już tego nie zrobiłem.
O ile już tego nie zrobiłem.
***
Perspektywa Katherine:
Stałam z Bekhi w kuchni oparte o blat i piłyśmy gorącą czekoladę. Powiedziałam jej, że wiem co się stało oczywiście nie wydałam Harrego nie jestem aż taka głupia. To miała być niespodzianka. No i zaczęło się. Skończyłyśmy gadać o Harrym i teraz to ja miałam zacząć swoją wspaniałą pogawędkę i Louisie. Nie. Zaczęłam jej opowiadać o tym pocałunku na dyskotece, o tym co się stało wczoraj w salonie gdy prawie się pocałowaliśmy. Kończąc mój monolog na wczorajszym wspaniałym pocałunku w deszczu, po którym Louis po prostu odszedł. Nie miałam już siły. Starałam się być twarda, starałam się opowiedzieć to wszystko z zimną krwią, ale nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Zawsze byłam twarda nigdy nie bałam słaba, ale teraz już mam dosyć. W pewnym momencie nie wytrzymałam, a po moich policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy.
-Jeżeli to sprawia, że jestem słaba, to dobrze, jestem słaba, ale już nie mogę dusić tego uczucia dłużej!-
wykrzyczałam przez płacz, a przyjaciółka natychmiast porwała mnie w ramiona i przytuliła do siebie.
-Ćśś. Nie płacz. Po prostu nie płacz, on nie jest wart twoich łez. Naprawdę. Po prostu nie płacz.-mówiła dziewczyna i głaskała mnie po plecach, a ja mogłam w spokoju wypłakać się w jej ramię. Przyjemną chwilę żalu podczas, której wszystkie smutki starały się zacząć ustępować przerwał dzwonek do drzwi. Odsunęłam się od Rebekhi i wytarłam policzki po czym poszłam otworzyć drzwi. Dzwonek ponaglił się więc przyspieszyłam tempa i stanęłam przed drewnianymi wrotami po czym nacisnęłam klamkę i pociągnęłam drzwi do siebie. Zamarłam. Moje źrenice rozszerzyły się błyskawicznie, a ciało zalała fala wspomnień.
-Liam.....-powiedziałam półgłosem, a na twarz chłopaka wskoczył ogromny uśmiech.
**************************************
Przybywam do was z 14 ! :D Pytanka :
1. Spodziewaliście sie takiego zwrotu akcji z Rebekhą i Harrym?
2. Louisa nie było w tym opowiadaniu. Jak myślicie co się z nim dzieje?
3. Kto to jest LIAM ?
Jak możecie zauważyć na blogu pojawiła się nowa zakładka pt. ,,zwiastun''. Jest to zwiastun właśnie tego bloga. Wchodźcie i oglądajcie ;p W zakładce: ,,Bohaterowie'' pojawił się nowy bohater. Również zachęcam do zajrzenia tam.
Pytajcie bohaterów: http://ask.fm/LHSAFL
Następny rozdział=18 komentarzy.
kochaaam! <3
OdpowiedzUsuń1. Nie do końca.
2. Oj nie wiem.. pewnie wrócił do dalszego życia i tyle. cham .
3. LIAM? w pierwszej chwili myślałam że to ten z 1D, ale z tego co zapytałaś 'Kto to jest Liam', to nie wiem ;D
czekam na next <3
pozdrawiam ♥
1. Nie
OdpowiedzUsuń2. Ten piepszony egoista nie wiem gdzie jest:-V mamm nadzieje że sie zmieni
3. Bo ja kurde wiem<3
faajjjjny rozdział<3
Świetnie dawaj szybko nowt rozdział bo umrę z niecierpliwości
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietnyy .. *.* Kocham
OdpowiedzUsuńSzybko nexttt bo umieram .. :D Czekam czekam ... szybciejjj
OdpowiedzUsuńJa chce następny . Kochana jesteś bska ja chce nexta !
OdpowiedzUsuńNextt ! <3
OdpowiedzUsuńkocham cie *.*
OdpowiedzUsuńBoskie ! <3
OdpowiedzUsuń1. Nie :)
OdpowiedzUsuń2. Hmm. Nie wiem
3. Może były chłopak Kathy ?
Kocham to. :) i czekam na kolejny ;)
skarbie nie każ mi czekać bo jesteś najlepsza dawaj next :****** <333
OdpowiedzUsuńDawaj dalej szybciorem
OdpowiedzUsuńCzekam na next pozdrawiam < 33
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię 1d ale twój blog wymiata
OdpowiedzUsuńDawaj dalej bo inaczej umrę
OdpowiedzUsuńnext weź dodaj szybciej
OdpowiedzUsuńJest już 18 dawaj dalej
OdpowiedzUsuń1. Tak średnio :D
OdpowiedzUsuń2. No ten cham, pewnie się pierdoli z Elżulem...
3. Może były Kat.?
świetny rozdział :D
weny życzę :***
Jasnowidz-Agnieszka ;D
Boskie!!!
OdpowiedzUsuń