Stoję oparta o futrynę z podniesionymi brwiami i skrzyżowanymi rękami na piersiach i.... nie dowierzam. Widzę Rebekhę i Harrego- to jest normalny widok, ale zaraz czekaj oni... się całują? Wywróciłam oczami. Wiedziałam, że tak będzie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Harry taki jest. Dzwonił do mnie niedawno i pytał się co ma zrobić żeby Rebekha znowu go zechciała. Ale on nie musiał nic robić bo Beki chciała go ciągle. Co za ironia losu. Odchrząknęłam by dać sobie przypomnieć o sobie. Beki i Harry odkleili się od siebie i spojrzeli na mnie. 1.... 2.... 3.... Yep, Bekhi już sie rumieni. Boże jak ja kocham wprowadzać ludzi w zakłopotanie.
Tylko, że przeszkadzała jej Taylor. Która teraz przeszkadzać jej nie będzie. No popatrzcie. Przynajmniej jedna para jest szczęśliwa.
-My no ten...-zaczęła sie jąkać blondynka.
-Poszliście w ślinę, ślepa narazie nie jestem.-wywróciłam oczami, na co loczek zareagował śmiechem. Blondynka szturchnęła go łokciem w brzuch żeby się uspokoił. Ohhh how cute.- Ty loczek-zboczek nie śmiej sie tylko może jakieś dziękuje co?-powiedziałam.
-Ależ dziękuję ci bardzo bez ciebie bym sobie nie poradził!-powiedział chłopak zbliżając się do mnie.
-Wyczuwam ironię czy ty tak na serio?-spytałam, a Harry się zaśmiał.
-Na serio.-powiedział i mnie przytulił.-Dziękuję.-wyszeptał mi na ucho głaskając mnie po plecach.
-Ależ nie ma za co.-powiedziałam, a chłopak odsunął się ode mnei z uśmiechem.
-Za co on ci dziękuje?-spytała Bekhi marszcząc brwi.
-Spokojnie nie masz być o co zazdrosna.-machnęłam ręką i poszłam do kuchni.
***
Perspektywa Rebekhi:
-Za co ty jej dziękowałeś?-spytałam Harrego.
-Powiedzmy, że pomogła mi troszeczkę.-uśmiechnął się.
-Pomogła? Katherine? Serio?-skrzyżowałam ręce na piersi.
-Dała mi silnego kopa w dupe i zwyzywała mnie przez telefon co pomogło mi podjąć decyzję.-zaśmiał się. Boże jak on się uroczo śmieje. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.-Chodź idziemy oglądać film.-uśmiechnął się chłopak i złapał mnie za dłoń splatając nasze palce i ciągnąc mnie na kanapę. Usiadłam na niej, a Harry włączył film.
***
Perspektywa Katherine:
Po dwóch godzinach atmosfera całkiem się rozluźniła. Zszedł do nas Liam, zapoznał sie z Harrym i już po chwili chłopcy śmiali się z jakiegoś klawego kawału Harrego, który w ogóle nie był śmieszny, ale Harry i tak opowiedział go w taki sposób, że wszyscy się śmiali. Louis zawsze tak robił. Samotna łza spłynęła po moim policzku na wspomnienie o chłopaku, którą natychmiast starłam. Miałam nie płakać. Do kuchni jajkby wszystko widział wszedł Liam.
-Co robisz?-spytał.
-Kolację.-powiedziałam obojętnym tonem głosu.
-Katherine...-zaczął chłopak.
-Co?-powiedziałam stojac do Liama tyłem.
-Wiem, że jest ci ciężko...-zaczął stając obok mnie.
-Ale jak nie przestaniesz o tym gadać to mi będzie jeszcze ciężej.-powiedziałam.
-Jesteś pewna?-spytał chłopak.
-Tak jestem pewna. Liam wszystko jest w jak najlepszym porządku-wzruszyłam ramionami.-Nie ma o czym rozpaczać.-powiedziałam.
-To w takim razie idź do salonu, a ja skończę tą kolację za ciebie.-powiedział Liaś z uśmiechem.
pocałować się można, ale tak cały czas?
-Harry Rebekah! Przystopujcie trochę bo potem się wam znudzi.-powiedziałam, a para się zaśmiała.
-To nie jest śmieszne. Ja wiem co mówię.-powiedziałam i oparłam się o tył kanapy po czym położyłam się na nim przerwcajac na Harrego i wgramolając się między dwójkę zakocańców.
-Ałaaaa!-krzyknał Harry, a ja się zaśmiałam.
-Jesteście niemożliwi.-powiedziała Bekhi.
-My to wiemy.-powiedzieliśmy z Harrym jednocześnie co wywołało śmiech u blondynki.
-To nie jest śmieszne. On mnie przedrzeźnia.-powiedziałam, na co zaczął śmiać sie Harry.
-Żyję z śmiechowymi debilami.-powiedziałam, na co dwójka zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.
-O boże po co ja sie w ogóle odzywam.-powiedziałam i walnęłam obydwojga poduszką.
-Ejj. Znowu zaczynasz wojnę na poduszki!?-powiedział Harry i mi oddał.
-Uspokójcie się, a ja idę zobaczyć jak Liamowi idzie z kolacją.-powiedziała Bkehi przez śmiech po czym wstałam z kanapy i poszła do kuchni .
***
-To co? Jak sobie radzisz?-spytał Harry i położył się obok mnie spoglądajac przy tym na mnie.
-Nie rozumiem o co ci chodzi.-powiedziałam.
-Właśnie, że rozumiesz. Dobrze wiesz o co mi chodzi.-powiedział.
-No właśnie nie.-skłamałam.
-Ojj Katherine, Katherine. Rozumiem, że Louis odszedł i....
-Harry zamknij się. Louis aktualnie gówno mnie obchodzi. To była tylko zwykła zabawa. Nic nieznacząca.
-Czego ty tak właściwie chcesz Katherine?-powiedział chłopak, a ja westchnęłam.
-Nie wiem czego chcę.
-To akurat nie prawda.-powiedział chłopak.
-To powiedz mi Haroldzie czego ja chcę.-rzekłam patrzac tępo w sufot.
-Chcesz tego co każdy. Chcesz miłości, która cię pochłonie, chcesz namiętności i przygód, a nawet odrobinę niebezpieczeństwa.-mówił chłopak. Każde jego słowo odbijało się w mojej głowie przywołując to coraz więcej obrazów szatyna o błękitnych oczach i cudnym uśmiechu. Nie powinien tego mówić. Nie powinien przywoływac tych wspomnień. Westchnęłam.
-I co ja ci mam na to odpowiedzieć co?-powiedziałam.
-Po prostu nie kłam, że to była jednorazowa przygoda nic dla ciebie nieznacząca. Kochasz go.-powiedział.
-Nie kocham go. Nigdy go nie kochałam. Kochać to za mocne słowo-powiedziałam.
-Znowu kłamiesz. Katherine. Mnie nie oszukasz. Za dobrze cię znam. Kochałaś go, kochasz i będziesz.-powiedział.
-A nawet jak jeśli to co?-powiedziałam i spojrzałam na niego.-Nawet jak jeśli to to nie jest twoja sprawa-warknęłam i wstałam z kanapy.
-Złościsz się. Zaczynasz się wkurzać bo wiesz, że mam rację i nie cchesz tego przyznać.-powiedział chłopak wstając.
-Wcale, że nie. Myślisz, że wszystko wiesz najlepiej, a wcale tak nie jest.-powiedziałam.
-Wcale, że tak. Nie wiem wszytskiego najlepiej, ale to wiem na pewno bo to widać po twoim zachowaniu.-powiedział loczek stając na przeciwko mnie.
-Właśnie, że nie. Mówisz, że ja go kocham, a wcale tak nie jest, a nawet jakby tak było to ciebie to gówno obchodzić powinno-powiedziałam.
-Jesteś okropna. Po prostu okropna-zaśmiał się Hazza.-Uwielbiam się z toba kłócić.
-No popatrz. Ja jestem okropna, a ty cholernie wścibski.
-Ojj Katherine, Katherine. Jesteś ode mnie starsza, a sama nie wiesz co mówisz.
-Co mam ci powiedzieć co!? Że go kocham? Tak kocham go! Ulżyło ci?-powiedziałam i upadłam z powrotem na kanapę podkulając nogi pod brodę.
-Bardzo-powiedział loczek i siadł obok mnie gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Idź lepiej otwórz.-burknęłam, a Harry się zaśmiał i ruszył w stronę drzwi.
***
Perspektywa Harrego:
Boże jak ja się uwielbiam z nią kłócić. Zaśmiałem się pod nosem. Ona jest po prostu niemożliwa. I tak wszyscy dobrze wiedzą, że kocha go jak cholera i nigdy nie przestanie. Zupełnie tak jak w moim przypadku z Bekhi. Kocham ją najmocniej na świecie i nie umiałbym bez niej żyć. Podszedłem do drzwi i pociągnąłem na klamkę. Pociągnąłem je w swoją stronę i spojrzałem na gościa, a uśmiech natychmiast zszedł z mojej twarzy.
-Cześć stary...-usłyszałem głos chłopaka.
-Niall... -powiedziałem oszołomiony.
*************************
Mamy i 16 :D Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam niespodziewany wyjazd na cąły weekend i nie miałam dostępu do internetu ;c Ale już jest :D Pytania:
1. Harry i Rebekah awww <3 Co myślicie o tej dwójce?
2. Spodziewaliście się takiej końcówki z Niallem w roli gównej?
3. Jak myślicie czy powróci jeszcze kiedyś Louis i co się stanie z Katherine?
Pytacje bohaterów: http://ask.fm/LHSAFL
Następny rozdział=16 komentarzy.