Perspektywa Katherine:
-Co ty tu robisz...-powiedziałam sparaliżowana niezdolna do żadnego ruchu.
-Katherine przeprasza...-zaczął chłopak.
-Co ty tu robisz...-ponowiłam pytanie.
-Katherine ja tak nie mogę. Odszedłem od ciebie bo cię kochałem, bo stwierdziłem, że tak będzie dla ciebie lepiej..-zaczął mówić, lecz znów mu przerwałam.
-Skąd ty do cholery śmiesz mówić co będzie dla mnie lepsze? Jak widać myliłeś się.
-Tak to prawda. Pomyliłem się.-zaczął się do mnie zbliżać-pomyliłem się. Nie mogłem przestać o tobie myśleć, każdej sekundy, każdej minuty, każdej godziny, każdego dnia, każdego tygodnia w mojej głowie byłaś tylko ty.-powiedział chłopak łapiąc za moją dłoń przyciągajac mnie do siebie bym po chwili została dociśnięta do ściany bez żadnej możliwej ucieczki. Zbliżył się do mnie. Jego ciało było tak blisko. Louis dotknął delikatnie wolną dłonią mojego policzka. Przymknęłam mimowlnie powieki. Zbliżył się bardziej i nachylił się całując delikatnie miejsce za moim uchem. Moje serce zaczeło bić tysiąc razy szybciej niż gdy tylko sie pojawił.-Nie potrafiłem o tobie zapomnieć. Nie chciałem o tobie zapomnieć. Ciebie nie dało się wymazać z pamięci.-szeptał wprost do mojego ucha przyprawiając mnie o ciarki. Starałam się być twarda, ale nie potrafiłam. Nie w jego obecności. Nie umiałam. Ciągle reagowałam na niego w ten sam sposób i nie potrafiłam mu się oprzeć.-Ty jesteś po prostu inna. Wywróciłaś mój świat do góry nogami i sprawiłaś, że nie chcę nic więcej oprócz ciebie.-wyszeptał. Jego usta zjechały niżej na moją szyję. Ucałowały ją delikatnie jeden raz, zamarłam, a z moich ust wydostało się ciche westchenienie. Zjechały kilka milimetrów niżej i ucałowały ją drugi raz. Tak jak wtedy. Nagle w mojej głowie odnalazł się jakiś ostrzegawczy punkt i zaczęła się palić czerwona lampka. Ostatkami sił odepchnęłam chłopaka od siebie.
-Wiesz jak bardzo cierpiałam kiedy odszedłeś?! Wiesz jak bardzo nie chciałam wierzyć w to, że odchodzisz!? Czy ty wiesz jak ja się czułam!? Jak było mi przykro!? Jaka byłam smutna!? Nie. Nie, ja nie byłam smutna. Byłam wściekła dlatego, że mnie zostawiłeś!-krzyknęłam.
-Miałaś prawo być wściekła.-powiedział chłopak.
-I byłam! I co mnie obchodzi to, że myślałeś o mnie przez cały ten czas kiedy cię nie było! W każdej chwili gdy cię przy mnie nie było, jak mogłeś tu być przy mnie i nie tęsknić za mną, a sprawić, że ja nie będę cierpieć!-krzyczałam.
-Katherine! Nie rozumiesz, że ja chciałem tego dla twojego dobra!? Nie byłem grzecznym chłopcem, nie jestem i nigdy się nim nie stanę! Nie rozumiesz!? Zawsze miałem gdzieś uczucia innych, a ciebie!? Bałem się jak cholera, że cię skrzywdzę dlatego cię zostawiłem bo nie chciałem cię skrzywdzić bo cię kocham!-powiedział niebieskooki.
-I tym, że mnie zostawiłeś skrzywdziłeś mnie najmocniej.-powiedziałam.-Wynoś się z mojego domu-dodałam poważnym tonem głosu pokazując na drzwi.
-Katherine...-zaczął.
-Nie! Po prostu wynoś się z mojego domu!-wykrzyczałam i wypchnęłam chłopaka za drzwi, warknał coś pod nosem, a ja poczułam jak momentalnie robi mi się zimno z powodu deszczu i chłodnego powietrza. W oddali usłyszałam, grzmoty i pioruny walące niedaleko domu. Jakiś piorun strzelił w drzewo, które się przewróciło na drogę. Tak jak wtedy. Kolejne myśli przebiegały przez moją głowę. Louis wybiegł na ulicę w celu udania się jak myślę do domu gdy nagle zza rogu z niesamowitą prędkością wyjechało auto, jechało wprost na niego, nagle wpadło w poślizg, nie zauważając drzewa.
-Louis uważaj!!!!!-krzyknęłam, ale było już za późno.
***
Perspektywa Rebekhi:
Obudziłam się w ramionach Harrego. Uśmiechnęłam się mimowlnie. Uwielbiałam się tak budzić i zasypiać. Wtuliłam sie w szyję chłopaka, zaciągajac się męskim zapachem perfum. Mocniej mnie przytulił zakłdajac na mnie nogę i przyciągajac mnie bliżej siebie. Uśmeichnęłam się i przymknełam powieki wtulając się w jego ciała. Napawałam się przyjemnym ciepłem jakie od niego biło, przyglądając sie każdym szczegółom jego przystojnej twarzy. Loczki delikatnie opadały na jego czoło, idealne zielone oczy z iskierkami były w tej chwili zasłonięte powiekami, niżej kształtny nos, a jeszcze niżej idealnie wykrojone, malinowe usta, które tak bardzo lubiłam czuć na swoich własnych. Spał uśmiechając się delikatnie, dzięki czemu w policzkach miał utkwione odznaczające sie dołeczki. Uśmiechnęłam się na ich widok. Wyglądał tak słodko jak spał. Zwłaszcza gdy się uśmiechał. Pewnie mu się śniło coś dobrego. Tak bardzo się cieszę, że go mam. Nie wiem co bym zrobiła gdyby jego tutaj nie było. Tak bardzo go kochałam. Wtuliłam się w szyję chłopaka, czujac jak jego loczki delikatnie łaskoczą mnie w kark, uśmeichnęłam się pod nosem i przymknęłam powieki, czując jak opuszki palców zaczynają błądzić po nagiej skórze moich pleców. Obudził się.
-Dzień dobry małpko.-wymruczał mi swoim ochrypniętym głosem do ucha. Po moich plecach wzdłuż kręgosłupa przebiegły ciarki.
-Dzień dobry.-powiedziałam cicho, a chłoapk docisnął swoje rozgrzane wargi do mojego karku. Zadrżałam i przymknęłam oczy.
-Jak się spało małpeczko?-spytał po czym przeniósł swój wzrok na moją twarz i uśmiechnął się.
-Dobrze, a tobie?-spytałam.
-Idealnie.-powiedział, a ja się uśmiechnęłam.-Bo w twoim towarzystwie-powiedział obdarzając mnie
najpiękniejszym uśmeichem na świecie. Moje policzki mimowolnie nabrały kolor dojrzałego pomidora, a chłopak uśmeichnął się usatysfakcjonowany moją reakcję i zlapał mnie za nadgarstki tak, że wylądowałam pod nim po czym położył mi dłonie na policzkach.-Uwielbiam gdy tak na mnie reagujesz.
-Tak czyli jak?-spytałam.
-Rumienisz się gdy cię dotykam, nie wiesz co powiedzieć, jąkasz się, jesteś urocza-stwierdził, a mnie dosłownie zamurowało. Cholera. Miał racje. Moje policzki jeszcze bardziej zrobiły się czerwone i teraz wyglądałam już jak burak.-Właśnie o tym mówię.-kąciki ust chłopaka uniosły się do delikatnie do góry. Cholera jak on to sekswonie robił. Nie patrz na jego usta. Nie, nie mogę. To jest silniejsze ode mnie. Jęknęłam zrezygnowana, a chłopak zaśmiał się i pokręcił głoą po czym nachylił się nade mną i obdarzył mnie słodkim całusem. Idealny początek dnia.
-Dzień dobry małpko.-wymruczał mi swoim ochrypniętym głosem do ucha. Po moich plecach wzdłuż kręgosłupa przebiegły ciarki.
-Dzień dobry.-powiedziałam cicho, a chłoapk docisnął swoje rozgrzane wargi do mojego karku. Zadrżałam i przymknęłam oczy.
-Jak się spało małpeczko?-spytał po czym przeniósł swój wzrok na moją twarz i uśmiechnął się.
-Dobrze, a tobie?-spytałam.
-Idealnie.-powiedział, a ja się uśmiechnęłam.-Bo w twoim towarzystwie-powiedział obdarzając mnie
najpiękniejszym uśmeichem na świecie. Moje policzki mimowolnie nabrały kolor dojrzałego pomidora, a chłopak uśmeichnął się usatysfakcjonowany moją reakcję i zlapał mnie za nadgarstki tak, że wylądowałam pod nim po czym położył mi dłonie na policzkach.-Uwielbiam gdy tak na mnie reagujesz.
-Tak czyli jak?-spytałam.
-Rumienisz się gdy cię dotykam, nie wiesz co powiedzieć, jąkasz się, jesteś urocza-stwierdził, a mnie dosłownie zamurowało. Cholera. Miał racje. Moje policzki jeszcze bardziej zrobiły się czerwone i teraz wyglądałam już jak burak.-Właśnie o tym mówię.-kąciki ust chłopaka uniosły się do delikatnie do góry. Cholera jak on to sekswonie robił. Nie patrz na jego usta. Nie, nie mogę. To jest silniejsze ode mnie. Jęknęłam zrezygnowana, a chłopak zaśmiał się i pokręcił głoą po czym nachylił się nade mną i obdarzył mnie słodkim całusem. Idealny początek dnia.
***
Perspektywa Katherine:
Podbiegłam szybko do chłoapak i klęknęłam obok niego. Miałam gdzieś, że leje na nas deszcz, miałam gdzieś, że walą pioruny i grzmoty, szczerze? Gówno mnie wszystko w tej chwili obchodziło. Liczył sie tylko on. Położyłam mu dłoń na policzku, cała drżałam, a łzy lały się po moich policzkach strumieniami.
-Katherine przepraszam cię za to wszystko co zrobiłem..-powiedział chłopak ostatkiem sił, a jego powieki zaczely się przymykać.
-Louis, nie. Nie, nie zamykaj oczy. Wszytsko tylko po prostu nie zamykaj oczu! Nie musisz mnie przepraszać, bo ja nie jestem zła. Nic się nie stało.-mówiłam drżącym głosem głaszcząc go po policzku, po którym spływała struga krwi prosto ze skroni.
-Stało się. Zraniłem cię. I zasługuję na to. Zasługuję na śmierć.-powiedział, a jego oczy się zamknęły.
-Nie!-krzyknęłam i zaczełam płakać jeszcze bardziej-nie zgadzam się, nie ma mowy ty musisz żyć, ty nie umrzesz!-krzyczałam, ale chłopak już nic nie mówił. Jego policzek był... zimny. Nie, to się nie mogło stać, nie! Nagle usłyszałam jak pogotowie podjeżdża na sygnale, do tego policja, Liam do mnie podbiega, łapie mnie w ramiona odciąga od Louisa, a ja nie mogę się opanować. Pogotowie zabrało Louisa do spzitala, policja odjechała, a ja stałam na środku tej ulicy nie mogąc opanować łez.
*******************************
No to jest 20. Boże nie mogłam się w ogóle zebrać, żeby napisać ten rozdział choć miałam nagły przypływ weny ;p Pytania:
1. Nie za bardzo wam słodze z Rebekah i Harrym ?
2. Co sądzicie o tym co się stanie z Louiem?
3. Płakalicie ?
Pytajcie bohaterów: http://ask.fm/LHSAFL
*******************************
No to jest 20. Boże nie mogłam się w ogóle zebrać, żeby napisać ten rozdział choć miałam nagły przypływ weny ;p Pytania:
1. Nie za bardzo wam słodze z Rebekah i Harrym ?
2. Co sądzicie o tym co się stanie z Louiem?
3. Płakalicie ?
Pytajcie bohaterów: http://ask.fm/LHSAFL
Następny rozdział=16 komentarzy.
Nie no po prostu brak mi słów.
OdpowiedzUsuńNormalnie rycze.:'c
Dodaj następny jak najszybciej.
Jezus, jakie emocje..
OdpowiedzUsuń1. Nie, wszystko jest ok! :3
2. On nie umarł, prawda?
3. Prawie!
czekam na next <3
pozdrawiam ♥
Umarł, nie umarł, umrze, nie umrze. Nie wiadomo jeszcze xd
Usuń1.Nie wszystko jest idealne :)
OdpowiedzUsuń2. Serce mi stanęło w miejscu jak się dowiedziałam, że miał wypadek.
3. Niestety nie. :(
1.Nie,nie wszystko jest per-fect !:)
OdpowiedzUsuń2.Nie on nie mógł umrzeć prawda?!!
3.Oczy mi sie spociłyy;(
Umrzeć może każdy bo nikt nie żyje wiecznie :D Zobaczycie :D
UsuńRyczę!! Niee ;c Nie umieraj ty padalcu!! Bo się fochne! -.-" xD
OdpowiedzUsuń1.Jest, dobrze ale dla mnie ciut, ciut za słodko C:
2.Nie umrze.Bo to jest nieśmiertelnik ^^
3.Lało się ze mnie jak z fontanny ;c
1.Jest ok.
OdpowiedzUsuń2.On nie może umrzeć. On mi tego nie zrobi.
3.No prawiee. Hehhe, ale ja twarda. :)
Czekam na następny rozdział. Kiedy będzie? xd
Bardzo fajnie piszesz <3
Będze gdzieś tak za 5-6 dni :D
UsuńTy jesteś zła. już nie wystarczyło, że miałam zjebany dzień i prawie cały czas płakałam. Chciałam się pocieszyć, ale nie, bo Ty sobie robisz wypadek. FOCH
OdpowiedzUsuń1. CZEKOLADA!!
2. Jak mi uśmiercisz męża, to Cię zabiję. Kath powrócą wszystkie uczucia. Spędzi dużo czasu w szpitalu i na wylewaniu łez. Będzie cały czas obwiniać się, że to jej wina
3. A wypierdalaj z takimi uczuciami :(
Jezus Maria xD Wtrącasz bohaterkę mojego opowiadania w poczucie winy xD No ja miałam inny pomysł, ale ok :D
UsuńAja jestem jasnowidzem więc, wiesz
Usuń1. Nieee
OdpowiedzUsuń2. Przeżyje, będzie w szpitalu i Kath mu wybaczy.
3. Niestety nie, bo miałam wesołą nutę.
-Katherine :)
1. Mmmmm...xd ♥
OdpowiedzUsuń2. On nie umrze :P
3. Prawie ! *.*
Louis przeżyje prawda ? On nie może umrzeć :'(
OdpowiedzUsuńNie mogę ci tego powiedzieć ! xD No... Zobaczysz ^^
Usuńo.m.g czekam na nn musisz szybo go dodać plose :)
OdpowiedzUsuńPlis dodaj już następny rozdział muszę się dowiedzieć czy Louis przeżyje on musi przeżyć
OdpowiedzUsuńNo kurde kiedy nowy rozsadzają mnie emocje :D ????
OdpowiedzUsuńWłaśnie go pisze, zaraz będzie ;D
Usuńgenialny rozdział kocham cie <3
OdpowiedzUsuńkocham cię i tego bloga <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny?! Dawaj albo ja tego nie przeżyję ! ;* Suuuuper piszesz, ale next!!! <3
OdpowiedzUsuń1. Troszkę, ale to tylko troszkę. :)
OdpowiedzUsuń2. Myślę, że przeżyje. Na pewno przeżyje. xd
3. Trochę płakałam. ;( No co to było takie smutne..
Ten rozdział był bardzo ciekawy. Mam nadzieję, że wstawisz następny zaraz! Uhh.. Ciekawe, co będzie dalej.
Kocham Cię siostro <3
Dlaczego nie wstawiasz?! Ja tu cierpię! :(
OdpowiedzUsuńNieeee! On był taki młody!!! Jadł marchewki!!! Noooo żyj Louis!!!
OdpowiedzUsuń