wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 2 .

Perspektywa Katherine
***
- Wstawaj!!!-usłyszałam krzyk. Przeraziłam się i spadłam z łóżka wprost na lodowate panele.
- AŁAA...-jęknęłam-Ejj zimne te panele. Wzięłabyś włączyła podłogówkę-powiedziałam podnosząc głowę, a Rebekah przybiła facepalma. - No co ? - powiedziałam i położyłam się znowu do łóżka- Czemu mnie zrzuciłaś z łóżka ?
- Bo po pierwsze. Jest już godzina 13 , po drugie za 2 godziny idziemy do chłopaków , a po trzecie chciałam cie z niego zepchnąć- powiedziała wyliczając na palcach.
- Yhym.. Alee ja nigdzie nie idę. - powiedziałam.
- Weź mnie nie denerwuj - powiedziała.
- Ale ja naprawdę nigdzie nie idę - powiedziałam.
- Czemu - rzekła .
- No bo ja nie chcę do nich iść , bo mam wolne , bo chcę to wykorzystać , bo chcę zamówić pizze i leniuchować , bo nie chce do nich iść - powiedziałam wyliczając na palcach .
- Idziesz tam i koniec ! - wrzasnęła .
- Ale ja nie chcę rozumiesz ! Chce zostać w domu i posiedzieć obijając się na kanapie i jedząc pizze ! - powiedziałam .
- W biodra ci pójdzie - rzekła.
- Trudno. Spalę na siłowni.- powiedziałam.
- Boże- zaśmiała się- Ty zawsze znajdziesz argument ?
- Tak.
- To teraz wstań. Wykąp się. Umyj się. Umaluj się. I IDZIEMY. - rzekła.
- Ale ja nie chcę.
- OSZ TY JEDNA- krzyknęła i rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać.
- SPADAJ! - krzyknęłam przez śmiech, a Beks zeszła ze mnie i stanęła obok łóżka podpierając się pod boki.
- Wstawaj-rzekła.
- Nie chce- jęknęłam i rzuciłam w nią poduszką - Nie odpuścisz prawda?- powiedziałam.
- Nie-rzekła i opuściła mój pokój.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki w celu wykonania porannej toalety.
***
Perspektywa Rebekhi :

Zeszłam na dół dumna i zadowolona z siebie, że udało mi się ściągnąć Kathy z łóżka. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę bądź kawę i wyjęłam z lodówki jajka by zrobić Kath śniadanie bo jak zejdzie to się zacznie, że jest głodna, że chce jeść, że potrzebuje kofeiny. Na samą myśl o tym jak to jest zawsze zaśmiałam się. W pewnej chwili gdy rozbiłam skorupki od jajek, które juz po sekundzie wrzały na patelni, gdy obierałam marchewkę usłyszałam telefon. Odebrałam szybko.
- Hallo? - spytałam do słuchawki .
- Hej kotuś ! Co słychać ? - usłyszałam promienny głos.
- Cześć skarbuś, a tak sobie stoje i robię śniadanie dla Kathy.
- Ooo . To witam w klubie. Harry weź sie ubierz nie będziesz mi chodizł goły po domu! Boże będę miał koszmary w nocy z kim ja żyję ! - usłyszałam jęki Niallerka i wybuchnęłam śmiechem.
- Boże co tam się dzieje. - powiedziałam przez śmiech.
- No bo wiesz zaproponowałem chłopakom żeby zostali na noc żeby było szybciej i teraz Harry lata goły po domu i krzyczy, że jego loki się zaczynają prostować totalna załamka normalnie, a pan wielki hrabia Tomlinson rozwalił się w kuchni, założył nóżki na stół i teraz patrzy na mnie morderczym wzrokiem twierdząc iż go obgaduję, a ja mu robię śniadanie bo mi kazał.- powiedział zbulwersowany Irlandczyk. Po prostu gdy tego słuchałam nie mogłam nie parsknąć śmiechem. Oni byli niemożliwi. Wszyscy. Już się nie mogę doczekać , aż poznam tą dwójkę pozostałych wariatów. 
- Ni. Twoja banda jest niemożliwa. - powiedziałam.
- TO JEST MOJA BANDA ! - usłysząłam krzyk w telefonie nie należący do Niallerka.
- Louis jest liderem.- powiedział z przekąsem blondyn, a ja zaśmiałam się.
- Ojj kotuś nie przejmuj się. Za pół godzinki będziemy to ci poprawie humor. Papa. - rzekłam.
- Pa kocham cię. - powiedział i sie rozłączył. Słodziak. W pewnym momencie usłysząłam jak ktoś pędem jak słoń zbiega po schodach. Boże jakby nie mogła ciszej. Katherine zeszła. Akurat na śniadanie. Położyłam talerz z jajkami oraz kanapki na stole i spojrzałam na nią. Wyglądała pięknie. Wystroiła się. Nic nowego, ale... Zależało jej. Jej pokręcone ciemne włosy opadały na plecy. Do tego oczywiście zwykła bluzka w paski i rurki. Ale i tak wiem, że jej zależało.
***
Perspektywa Katherine.

Zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni. Miałam ochotę na śniadanie. Ujrzałam Beks przyglądającą mi się. Aż tak widać, że się starałam jeszcze bardziej niż zwykle żeby ładnie wyglądać? Nie moja wina. 
- Ooo śniadanie.- powiedziałam i siadłam do stołu i zaczęłam spożywać posiłek patrząc na Rebs.
- Za 5 minut wychodzimy.- powiedziała i poszła się ubrać, a ja westchnęłam. Skończyłam jeść i poszłam w jej ślady. Założyłam szybko kozaki i płaszcz. 
- Ubierz czapkę.- powiedziała Rebeka.
- Ale ja nie chcę - powiedziałam i wyszłam z domu.
- Starsza, a głupsza- westchnęła blondynka, a ja spojrzałam na nią spod byka po czym zamknęłam dom.
- Chodź pójdziemy na piechotę przejdziemy się i odetchniemy świeżym powietrzem- powiedziała dziewczyna, a ja nawet się nie odezwałam bo chciałam jeszcze bardziej przedłużyć. Szłyśmy powoli, a ja starałam się przeciągnąć to jeszcze bardziej. Nie chciałam tam iść. Nawet nie chodzi o to, że nie chciałam, ale po prostu czułam, że nie powinnam. Czułam, że wydarzy się tam coś co nie powinno. Nawet nie chodzi o to, że coś się zdarzy, ale o to, że po prostu czuję się niepewnie. Czuję, że po prostu nie powinnam tam iść. Nie powinnam i nie chcę. Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam. A stresuję się tak od dzisiejszego ranka. Wcześniej uważałam, że będzie ok i chciałam tam iść, ale teraz czuję jakąś barierę. Po prostu nie mam ochoty. Nie mogę. Nie chcę. Moje przemyślenia przerwało mi delikatne pukanie do drzwi przez Rebekhę. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie ja nie chcę. Za późno. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i ukazał się nam Niall wpuszczający nad do domu i na dzień dobry wpijając się w usta Beks. Weszłam do domu rozebrałam się w przedpokoju. Niall zawiesił nasze płaszcze i zaprosił do salonu weszłam do pomieszczenia i podniosłam głowę do góry. Zamurowało mnie. Pierwszym co zobaczyłam były TE tęczówki wpatrujące się dokładnie w moje i poczułam, że tonę. Idealnie błękitne. Tak samo jak wtedy. Usłyszałam przyspieszone bicie mojego serca. Cholera. Wielka gula urosła w moim gardle, a ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ten błękit mnie paraliżował. Niech on odwróci ten cholerny wzrok.
- To ty. - powiedzieliśmy jednocześnie niemalże tak samo zdziwieniu swoim widokiem. 
**********************
No i mamy drugi rozdział. Dodałabym wczoraj po południu tak jak obiecałam, ale byłam u koleżanki no i potem na angielski. Sorki ;c Ale rozdział już jest i mam nadzieję, że się podoba :D - Mrs. Tomlinson <3

6 komentarzy:

Uwaga.

Blog zawiera wulgaryzmy i treści erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.