sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 8 .

Perspektywa Katherine :

Obudziłam się rano i szybko podniosłam się z łóżka do pozycji siedzącej czego od razu pożałowałam. Ból w mojej czaszce natychmiast rozniósł się po całej jej powierzchni przyprawiając mnie o stan bliski omdlenia. Złapałam się za głowę i mocno zacisnęłam powieki opadając na łóżko. Puściłam głowę i czując jak ból stopniowo się zmniejsza zaczęłam powoli otwierać ociężałe powieki. Gdy już miałam zarys całego pomieszczenia, w którym się znajdowałam odetchnęłam z ulgą. Jestem w swoim domu, w swoim pokoju, w swoim łóżku. Uff. I to na dodatek jestem ubrana i nie leży nikt obok mnie. Jak ja mogłam się upić? Ja się jeszcze nigdy w życiu nie upiłam! Zawsze kupowałam najmocniejsze drinki z największą ilością alkoholu i nigdy się nie upiłam. A wczoraj? Stawiałam sobie najsłabsze żeby zrobić wyjątek i wyjątkowo zachować trzeźwość umysłu i wyjątkowo urwał mi się film. Westchnęłam głęboko. Ok. Trzeba sobie wszystko przypomnieć. Ostatnie to pamiętam to to, że tańczyłam z... Louisem. Westchnęłam ponownie. I co dalej? Okręcił mnie tak, że leżałam nad podłogą, a on mnie trzymał.... i? I? No dalej mózgu nie rób mi tego proszę cię! Ja chcę wiedzieć! Grr. Dalej nie pamiętam. Boże czemu!? Czemu akurat nie pamiętam tej imprezy!? Wiecie jak to jest dziwnie znaleźć się w sowim łóżku, nie wiedząc jak się tu znalazło? Wiecie, nie wiecie? To ja wam powiem i tak czy wiecie czy nie to ja wam powiem jak. CHOLERNIE DZIWNIE. Dobra. Muszę zejść na dół zobaczyć jak tam się cała sytuacja przedstawia. Wygramoliłam się spod kołdry i zeszłam na dół po schodach cały czas czując jakiś dziwny smak. Co to było do cholery? Takie jakieś... delikatne uczucie na moich ustach. Takie.... przyjemne. Uśmiechnęłam się mimowolnie lekko pod nosem i weszłam do przedpokoju i nie mogłam. Po prostu wybuchnęłam śmiechem. Niall leży rozkraczony na plecach na jego nogach śpi na brzuchu Harry natomiast na plecach Harolda śpi przytulony do niego Louis ( i nie ja wcale nie uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jak on słodko wygląda gdy śpi ) natomiast na przeciwko Harrego leży Ashley na brzuchu i trzyma Harrego za rękę. Następnie.. Wow, wow, wow. Zaraz, zaraz wróć! Ashley trzyma HAROLDA za rękę? Ona powinna trzymać Nialla. Aww, ale przecież Harry ma dociśniętą główkę do główki Ash i się uśmiechają przez sen. Jejuu. Wyglądają tak słodko, że aż żal byłoby ich obudzić. Ehh. No, ale w końcu to jestem ja i mi wolno! Zagwizdałam głośno na palcach i już po chwili mogłam usłyszeć jęki :
-Ała!!!!!!- Ashley.
-Głośniej, nie umiesz!?-Nialla.
-Zabiłaś mnie!!!-Harrego
-Pff. Też tak umiem. -Louisa. Zaśmiałam się pod nosem. Ten to zawsze wymyśli.
-Wiecie co bo ja się tak zastanawiam. Kto pamięta CAŁY wczorajszy wieczór ?-spytałam.
-Ja-odpowiedzieli wszyscy jednocześnie łapiąc się przy tym za głowy.
-Super więc tylko mi się urwał film?-rzekłam na co reszta zaczęła się śmiać.
-Tobie się film urwał? Ciebie się nie da upić-rzekła Ashley.
-Da. Najsłabszymi i najtańszymi drinkami.-rzekłam.
-To, do którego momentu pamiętasz?-spytał Niall witając się z Ash buziakiem na dzień dobry przez co Hazz się skrzywił. Ash grasz na dwa fronty nie ładnie.
-Ostatnie co pamiętam to to, że tańczyłam z Louisem i on mnie pochylił nad ziemię i w tamtym momencie mi się film urywa i nie wiem czy mnie upuścił, czy mnie podniósł czy co się tam stało.-rzekłam.
-Nie upuściłbym cię.-powiedział Lou. Ok tym mnie zdziwił.
-Ooo. Skąd mam wiedzieć czy mówisz prawdę.-rzekłam.
-Znikąd. Możesz mi po prostu uwierzyć na słowo iż bym cię nigdy nie upuścił.-powiedział. Ok. Zatkało mnie. Czy on tak jakby przyznał, że w ten swój dziwny i cholernie pokręcony sposób się o mnie troszczył. Katherine idź lepiej coś zjedz i się napij bo zaczynasz myśleć o głupotach.
-Dobra chodźcie do kuchni trzeba się jakoś ogarnąć. Chcecie coś do picia, jedzenia ?-rzekłam.
-KAWY !!!!!-krzyknął mocno skacowany loczek - Proszę.-dodał z tym swoim słodziaśnym uśmiechem. No nie. Jemu się nie da odmówić. Cała reszta się zaśmiała i wszyscy poszliśmy do kuchni. Kurde cały czas czuję na sobie JEGO wzrok. I muszę przyznać, że podoba mi się to. Kurde coś mi się dzieje. A jak COŚ się wydarzyło wczoraj na tej imprezie? O coś na pewno chodzi. Coś jest nie tak. Nie patrzy na mnie tak jak zawsze. Jest inaczej.
***
Perspektywa Louisa :

Nie pamięta. Nie zależało jej. Bo gdyby jej zależało to by pamiętała prawda? A może to i lepiej, że nie pamięta. W końcu tak będzie lepiej dla wszystkich. I znając życie ja zapomnę, przecież mam dziewczynę i będzie dobrze. Ale przecież ona odwzajemniła ten pocałunek! Odwzajemniła go i pogłębiła przyciągając mnie bliżej siebie. Ale przecież to był tylko cholerny alkohol. A ludzie kiedy są pijani to nie wiedzą co robią i mówią głupoty. A ja słyszałem, że pijani ludzie mówią prawdę i robią to co tak naprawdę pragną. Odpowiedział mi ten cholerny głos w mojej głowie. Boże jak ja go nienawidzę. Ona miała takie malinowe wargi. Takie przyjemnie ciepłe wargi. Smakowały jak malinki. No tak przecież były malinowe! Boże gadam sam do siebie. Jestem idiotą. Kończę z tym. No, ale przecież muszę pogadać z kimś inteligentnym. I znowu to robię ! Ehh. Jaki ja jestem głupi. I co ja mam teraz zrobić? WIEM !
-Dobra ludzie. Dzięki za śniadanko ja lecę do domku muszę coś załatwić i potem spotykamy się u Nialla jak to było postanowione na pizze i filmy. To na razie-powiedziałem i puściłem Kath oczko. Uśmiechnęła się lekko przez co na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. Boże nie mogę się powstrzymać. Co ja robię. Zarzuciłem kurtkę i buty po czym wsiadłem do zamówionej taksówki i odjechałem do domu.
***
Perspektywa Rebekhi :

Zachowuję się jak kretynka. Kompletna kretynka. Co ja w ogóle robię. Siedzę w kuchni z Niallem i Hazzą po Kath poszła na górę się przebrać i niby wszystko jest ok. Siedzimy, gadamy, śmiejemy się, ja całuję się i przytulam z Niallem, a mimo to cały czas mój wzrok ucieka w stronę Harrego. Co ja wyrabiam. Przecież nie mogę tak dłużej robić. Oszukuję Nialla, Harrego i samą siebie. I z tym ostatnim idzie mi tragicznie bo coraz częściej przyłapuję się na tym, że pragnę być przy Harrym, pragnę jego obecności, bliskości. Można się zakochać w najlepszym przyjacielu swojego chłopaka podczas tygodnia znajomości? Można. I chyba ja jestem na to twardym dowodem. Nim się obejrzałam stałam już w przedpokoju i żegnałam się z chłopakami.  Niall pocałował mnie czule w usta i wyszedł z domu kierując się do auta. Moje serce gwałtownie przyspieszyło i już po chwili czułam, że znajduję się w tych delikatnych i silnych ramionach. Moja głowa opadła delikatnie na jego ramię , a ja uśmiechnęłam się delikatnie i przymknęłam oczy zaciągając cię przyjemnych zapachem loczka. Chłopak położył swoje chłodne dłonie na moich plecach przyciągając mnie bliżej siebie. Trzymałam się kurczowo jego koszulki, jakbym nie chciała żeby wychodził. Po chwili poczułam jak wargi chłopaka delikatnie dotykają do mojej szyi. Z moich ust wyrwało się ciche westchnienie, a policzki pokryły się szkarłatnym rumieńcem, poczułam na plecach gęsią skórkę, a na usta wskoczył delikatne uśmiech. Powieki same się przymknęły.
-Masz minę jakbyś przeżywała orgazm kotku-usłyszałam cichy rozbawiony głos tuż przy moim uchu, a na moich policzkach pojawiła się jeszcze ciemniejsza czerwona plama. Musnął delikatnie opuszkiem palca moje ramię, przez obojczyk, pieścił dłonią delikatnie skórę mojej szyi, wywołując dreszcze przechodzące przez całe ciało. Zaśmiał się cicho.
-Jeszcze nikt nigdy nie reagował tak na mój dotyk.-powiedział przekręcając zadowolony głowę w bok.
-Ohh zamknij się.-westchnęłam, a chłopak zaśmiał się cicho i nachylił się nad moją twarzą. Moje powieki mimowolnie się przymknęły. To było silniejsze ode mnie. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i nachylił bardziej po czym musnął moje wargi własnymi delikatnie je przy tym cmokając. Odsunął się zadowolony i wybiegł z domu wsiadając do auta po czym odjechał z Niallem.
*********************************
Przybywam do was z długo wyczekiwaną 8 :D Klasycznie pytanka :
1. Spodziewaliście się, że Katherine nie będzie pamiętać ?
2. Co myślicie o takim końcu ?
3. Jak myślicie, co Louis musi załatwić ?
Bardzo prosze o odpowiadanie na pytania . :D
Kolejny rozdział pojawi się za 3-4 dni .
Pytajcie bohaterów : http://ask.fm/LHSAFL
Limit :
Kolejny rozdział=16 komentarzy.

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7.

Uwaga od autorki : podczas czytania radzę włączyć piosenkę. Jak się skończy przewijać cały czas. Miłego czytania :)

Perspektywa Katherine :
Co to w ogóle miało być? Zaraz zaraz. Zbliża się do mnie, dotyka mnie, szepcze na ucho, a po chwili odchodzi zostawiając mnie w kompletnym szoku i nie wcale wspomnienie bliskości jego ciała nie powoduje, że mój oddech przyspiesza, a przez moje ciało przechodzą dreszcze. I to naprawdę wcale nie jest konsekwencją jego bliskości. Cholera co ten chłopak ma w sobie takiego. Szłam szybkim krokiem przez Londyn rozmyślając i zbliżając się do swojego znaczy mojego i Rebekhi domu. Coś się na tej dyskotece wydarzy. Nie powinnam tam iść. Naprawdę nie powinnam tam iść. Czuję to. A moja intuicja nigdy się nie myli. Tak samo jak wczoraj gdy szłam do nich do domu. Wiedziałam, że nie powinnam do nich iść bo coś się tam stanie. I stało się. Spotkałam Louisa. Gdy tylko o tym pomyślałam kąciki moich ust lekko uniosły się do góry, a usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Ale nie żałuję. Nie żałuję, że tam poszłam, że go spotkałam, że zaznałam jego obecności, bliskości, dotyku, zapachu. Nie żałuję. Chcę więcej?
***
Perspektywa Rebekhi :

Stoję przed szafą szukając odpowiedniej sukienki i za Chiny ludowe nie mogę jej znaleźć. Boże święty. Nie mam się w co ubrać. Ja wiem, że wszyscy się śmieją z tego zdania wypowiadanego przez kobiety i mówią Oho ma 3 szafy, a nie ma się w co ubrać. Ale w tej chwili to prawda. Ja naprawdę nie mogę znaleźć żadnej odpowiedniej sukienki! Z olbrzymią siłą trzasnęłam drzwiami szafy aż usłyszałam huk przez co lekko się skrzywiłam i usłyszałam, że drzwi frontowe zamykają się z trzaskiem. Kolejny raz się skrzywiłam co mogło oznaczać tylko jedno. Katherine wróciła. Ale to dobrze. Akurat naprawdę dobrze bo ona pomoże mi wybrać odpowiednią kreację. Szybko wybiegłam z sypialni i zbiegłam na dół wbiegając do przedpokoju gdzie Katherine zdejmowała właśnie kozaki.
-Hej mała-powiedziała, a ja zmarszczyłam czoło.
-To, że jestem młodsza to nie znaczy, że jestem mała-powiedziałam.
-Nie marszcz czoła bo ci się zmarszczki porobią-powiedziała i wyminęła mnie przechodząc przez korytarz i wchodząc do kuchni skąd wyciągnęła szklankę i nalała sobie soku. Co ona taka spokojna dzisiaj.
-Co się stało, że taka opanowana jesteś? -spytałam.
-Dupka po drodze spotkałam-powiedziała biorąc łyka soku.
-Co o Louisa?-spytałam z uśmiechem.
-Skąd wiedziałaś, że o nim mówię?-rzekła zdezorientowana.
-No bo mówisz na niego, że jest dupkiem i jest wredny, ale ty lecisz na takich to dobrze-machnęłam ręką.
-Bardzo śmieszne-powiedziała i już miała iść na górę.
-Katherine, Kathy, Kath wiesz jak ja cię kocham ?-powiedziałam, a ona odwróciła się do mnie?
-Czego chcesz?-spytała.
-Pożycz mi sukienkę.
-Nie ma mowy. Załóż tą swoją kremową obcisłą. Świetnie w niej wyglądasz.-rzekła i po chwili już siedziała zamknięta w swojej sypialni. MAM ZAŁOŻYĆ OBCISŁĄ SUKIENKĘ!? Nie ja nie chcę. Ale jak mi ona nie da innej. Dupa. 
***
Perspektywa Katherine :

Weszłam do sypialni i rozebrałam się ze zbędnych ubrać po czym weszłam do łazienki i zaczęłam napuszczać wody do wanny. W tym samym czasie podeszłam do szafy i zaczęłam szukać odpowiedniej sukienki. Znalazłam tą co chciałam i uśmiechnęłam się zadowolona po czym wyjęłam czystą bieliznę i wybrałam odpowiednie perfumy i dodatki. Wszystkie rzeczy ułożyłam na łóżku po czym weszłam do łazienki by zażyć przyjemnej, gorącej kąpieli w tej lodowaty zimowy dzień. Tak. Nareszcie nauczyłam się doceniać piękno małych rzeczy. 
***
Perspektywa Rebekhi :

Stoję przed lustrem i przyglądam się swojemu odbiciu. Jasna sukienka dokładnie podkreśla moją figurę. Jest strasznie obcisła, ale przyznam szczerze, że wygodna. Doskonale eksponuje moje zalety i ukrywa wady. Nieskromnie mogę powiedzieć, że obcisła sukienka na ramiączkach z delikatnym dekoltem i kremowe szpilki to był dobry pomysł. Wyglądam słodko, niewinnie i dziewczęco. Chyba pierwszy raz w życiu posłuchałam Katherine i dobrze na tym wyszłam. CHYBA. Przecież. Wieczór dopiero się zaczyna. Usłyszałam nagle stukot wysokich obcasów więc szybko odwróciłam się i ujrzałam Katherine w obcisłej czarnej sukience z odkrytymi plecami, czarnych wysokich, cholernie wysokich szpilkach i z czarną torebką w ręce. Wyglądała świetnie. Jak zawsze zresztą.
-Mówiłam ci żebyś założyła tą sukienkę. Świetnie wyglądasz. - powiedziała przechodząc obok lustra i o dziwo się w nim nie przejrzała tylko przeszła dalej i zaczęła zakładać płaszcz. Rozdziawiłam gębę i podeszłam szybko do niej dociskając jej dłoń do czoła.
-Dobrze się czujesz czy masz gorączkę?-spytałam, a dziewczyna zepchnęła moją dłoń.
-Przestań. Tak dobrze się czuję.
-To czemu jak przechodziłaś to się w lustro nie spojrzałaś?
-Bo się boję, że pęknie.-powiedziała i wyszła z domu bo podjechali chłopcy i zaczęła go zamykać, a mi oczy wyszły z orbit. Nie to jest niemożliwe. Katherine Pierce dziewczyna, która uważa lustro za najlepszego przyjaciela i siebie za najpiękniejszą i najbardziej idealną istotę na świecie nie chce spojrzeć w lustro bo się boi, że pęknie !? Co ta dziewczyna brała dzisiaj!? Westchnęłam tylko i weszłyśmy do auta. Louis prowadził Katherine siedziała z przodu, a ja, Harry, i Niall siedzieliśmy z tyłu. Ja w środku, a oni po bokach.
-A gdzie jest moja nowa best friends Eleanor Calder ? - spytała Katherine.
-W domu siedzi-powiedział Louis i zaczął jechać.
-Nie wziąłeś jej?-zdziwiła się Kathy.
-Jeszcze czego.-odparł szatyn, a Hazza się zaśmiał i spojrzał kątem oka na mnie. Zapowiada się piękny wieczór.
***
Perspektywa Katherine :

Podjechaliśmy pod klub i wszyscy wysiedliśmy z auta kierując się do pomieszczenia. Szłam obok Louisa, a jego dłoń delikatnie stykała się z moją co nie wcale nie powodowało, że robi mi się przyjemnie ciepło podczas gdy na dworze jest -15 stopni. Szybko weszliśmy do klubu i zdjąwszy niepotrzebne nakrycia weszliśmy do środka. 
***
Perspektywa Rebekhi :

Stanęliśmy przy barze i każdy zamówił dla siebie drinka. Do Nialla podeszła jakaś brunetka i poprosiła go do tańca. Chłopak przeprosił mnie, a ja powiedziałam, że w porządku, a chłopak poszedł z blondynką na parkiet. Widziałam kątem oka, że Louis cały czas zerka na Kathy, a w jego oczach były drobne iskierki. Coś się kręci. Daje głowę. 
-Coś jeszcze do picia ? -spytał Harry kładąc swoją chłodną dłoń na plecach. Przeszył mnie przyjemny chłodny dreszcz i poczułam gęsią skórkę. Chłopak uśmiechnął się zadowolony wyczuwając ją przez cienki materiał mojej sukienki i przejechał opuszkami palców przez moje plecy co jeszcze bardziej zwiększyło doznanie, a na mojej twarzy pojawił się szkarłatny rumieniec już drugi raz dziś spowodowany jego bliskością. Boże święty dlaczego ja tak reaguję na jego dotyk. Dlaczego już nawet dotyk Nialla mojego chłopaka tak na mnie nie działa, a Harry ma w sobie to coś co sprawia, że rozpływam się od środka. 
-Mojito poproszę-powiedziałam próbując opanować przyspieszone bicie mojego serca. Harry zamówił dla mnie i dla siebie drinka po czym spojrzał na mnie z samozadowoleniem i już po chwili czułam jak nachyla się nade mną odgarniając mi kosmyk włosów za ucho i pochylając się bardziej. Wtulił swój policzek w mój.
-Uroczo się rumienisz kochanie.-wymruczał wprost do mojego ucha, a ja poczułam jak moje policzki pokrywają się jeszcze większą czerwoną plamę. 
***
Perspektywa Katherine :

`Nie miałabyś ochoty zatańczyć ? -usłyszałam szarmancki głos tuż przy moim uchu, a po chwili poczułam przyjemnie ciepłą dłoń dotykającą delikatnie mojej. Spojrzałam na niego słysząc pierwsze słowa piosenki Justina Biebera -Boyfreind w wersji akustycznej.
-Miałabym-powiedziałam, a chłopak już się poderwał by wziąć mnie na parkiet.-Ale nie z tobą dodałam i zaczęłam się odchodzić gdy usłyszałam jak chłopak cicho podśmiewa się pod nosem i łapie delikatnie za moją dłoń. Szarpnął za nią lekko, a nasze ciała zderzyły się ze sobą wytwarzając jakieś dziwnie przyjemne napięcie.
-Boisz się ze mną zatańczyć ? -wyszeptał. Jego usta były stanowczo za blisko moich. Za blisko. 
-Ja się niczego nie boję.-powiedziałam pewnie dodając sobie otuchy. Louis uśmiechnął się rozbawiony pod nosem i położył swoją dłoń zbyt nisko na nagiej skórze moich pleców wywołując u mnie gęsią skórkę.-Czyżby?-powiedział wyraźnie rozbawiony, a ja prychnęłam pod nosem pozwalając by mnie zaprowadził na parkiet. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja poczułam jak moja twarz owiewa jego chłodny oddech. Zaczęliśmy tańczyć. Zmysłowo tańczyć. Ocieraliśmy się o siebie nawzajem, a z każdym jego ruchem moje serce szybciej biło. Nie powinnam się zgadzać z nim zatańczyć. Nie powinnam się na to godzić. Wiec po co to zrobiłam ? Chciałam sobie udowodnić, że ten chłopak wcale nie działa na mnie w TEN sposób w jaki właśnie działa? Żałosne. Ja jestem żałosna. Nim się obejrzałam Louis złapał mocniej za moją dłoń i okręcił mnie tak, że stałam do niego tyłem. Co jak co, ale tańczyć umiał dobrze. 
-If I was your boyfriend, never let you go-zaśpiewał do mojego ucha delikatnie się o nie ocierając po czym znów złapał mnie mocniej w pasie przechylając do tyłu trzymając mnie dosłownie kilka cm nad podłogą. Nachylił się nade mną i przejechał dolna wargą po mojej szyi przyprawiając mnie o stan bliski omdlenia. Z powrotem szarpnął mnie tak, że nasze ciała stykały się ze sobą eliminując jakąkolwiek przestrzeń między nami. W tej chwili nie liczyło się nic więcej. Po prostu nic nie miało znaczenia. Ja po prostu tego chciałam. jego obecności, bliskości, czułości po prostu jego. Chłopak zbliżył swoją twarz drastycznie blisko mojej i już po chwili poczułam jak jego przyjemnie ciepłe, delikatne, miękkie i malinowe wargi wtapiają się czule w moje własne. 
*******************************

Mamy i siódemkę :D Okej no to pytanka ;p

1. Spodziewaliście się takiego zakończenia ?
2. Myślicie, że Rebekah zerwie z Niallem ?
3. Uważacie, że pocałunek Katherine i Louisa był wynikiem tylko alkoholu czy może jednak prawdziwego uczucia ?

Pytajcie bohaterów : http://ask.fm/LHSAFL ( mam nadzieję, że będzie dużo pytań :D

Następny rozdział pojawi się za 3-4 dni :D Oczywiście o ile będzie odpowiednie ilość komentarzy :

Następny rozdział=18 komentarzy ( liczę na więcej xD Ale dacie radę ^^ )

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 6 .

Perspektywa Taylor :

Obudziłam się około 10 i od razu podskoczyłam zadowolona z łóżka. Jej ! Zakupki z Haroldem! Ciekawe co mi dzisiaj kupi Hazzuś. Jeszcze by tak może zadzwonić do mojej kochanej El i powiedzieć jej żeby wzięła ze sobą Louisa i przyjechali tu do mnie z Hazzusiem. Ahh jakie byłyby piękne zakupy! No nic. Trudno. Najwyżej pójdę sama z Harrym. Szybko podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać strój do ubrania. Coś czuję, że to będzie dobry dzień.
***
Perspektywa Katherine :

Obudziłam się i podniosłam ciężkie powieki od razu poczułam jak nieprzyjemne światło wpada do moich tęczówek więc szybko zacisnęłam oczy. Po chwili zaczęłam je powoli otwierać przystosowując je do światła dziennego. Podniosłam się niechętnie, ale zrezygnowałam i po chwili znowu opadłam na łóżko. Zaśmiałam się pod nosem zdając sobie sprawę do jakiego stanu lenistwa się doprowadziłam. Spojrzałam na okno, które zasłaniały fioletowe zasłonki w ogóle nie spełniające swojego zadania po światło i tak przedostawało się do mojego królestwa. Następnie rzuciłam wzrok by spojrzeć na drzwi od łazienki starając wzbudzić w sobie mobilizacje by wstać z łóżka podejść tam i wykonać poranne czynności jednakże nie miałam na to w ogóle ochoty. Najchętniej zaszyłabym się pod kołdrą i została w łóżku cały dzień obżerając się marchewkami i siedząc na internecie. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o takiej sielance. Jednak przecież nie mogę tego zrobić bo mam do nauczenia jeszcze jedną scenę tekstu, a potem na plan. Westchnęłam i przymknęłam oczy wmawiając sobie, że i tak zdążę. Ledwo co przymknęłam delikatnie powieki, a przed oczami pojawiły mi się TE tęczówki. Błękitne, falujące, głębokie, delikatnie lazurowe. Chyba nie muszę mówić do kogo należą prawda ? Przygryzłam dolną wargę uśmiechając się delikatnie i nagle dostałam jakiejś nadprzyrodzonej siły. Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Roztworzyłam ją i wybrałam strój po czym udałam się do łazienki w celu porannej toalety. 
***
Perspektywa Rebekhi :

Spojrzałam na zegarek w kuchni. Wskazywał 14:30. Zaraz tu przyjedzie Styles i się zaczną wszelkie gierki. Uśmiechnęłam się pod nosem zastanawiając się nad tym co dziś zrobi. Szczerze? Nie chciałam tracić z nim kontaktu. Nie chciałam żeby znikał. Przywiązałam się do niego? To niemożliwe. Po jednym dniu? Nie da rady. Katherine siedzi u siebie na górze ze śniadaniem i uczy się tekstu, a ja sprzątam. Już miałam zabrać się za wycieranie kurzu na szafkach. Oczywiście tam nie dostanę no jak muszę iść po drabinę. Zupełnie tak samo jak wczoraj z tą pieprzona herbatą. Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie gdy Harry delikatnie dotykał mojego ciała, a jego ciepły oddech owiewał moje policzki. Przymknęłam oczy i przygryzłam dolną wargę z lekkim uśmiechem. ZARAZ WRÓĆ CO !? Szybko potrząsnęłam energicznie głową by wyrzucić myśli o nim z pamięci i ruszyłam pod drabinę. Weszłam do odpowiedniego pomieszczenia. Oho! Jest. Uśmiechnęłam się zadowolona i odwróciłam na chwilę wydając mi się, że coś usłyszałam. W tym czasie w pomieszczeniu gdzie znajdowała się drabina coś spadło i walało się na jeden szczebelek. Nie zauważyłam tego więc po prostu ją wzięłam i poszłam z powrotem do kuchni. Postawiłam ją w odpowiednim miejscu i weszłam na nią. Zabrałam się za wycieranie kurzy, gdy nagle po kilku minutach usłyszałam głośny dzwonek do drzwi roznoszący się po całym domu. Zamurowało mnie i sparaliżowało co spowodowało, że nie mogłam się ruszyć, a moje serce przyspieszyło do granic możliwości.
-Otwarte-powiedziałam drżącym głosem. Do domu wszedł Harry i następnie podążył do kuchni. Zajęłam się dalej wycieraniem kurzu próbując usilnie opanować przyspieszone bicie mojego serca.
-Wyglądasz naprawdę sexownie gdy to robisz-mruknął chłopak stojąc sobie jak gdyby nigdy nic i bacznie mi się przyglądając. Przeszedł mnie dreszcz. Czy jego wzrok musi być tak przenikliwy? Stoję odwrócona do niego tyłem, a i tak czuję go na sobie. Czy on mnie rozbiera wzrokiem. W pewnym momencie postawiłam nogę na szczebel wyżej. Był mokry. Poślizgnęłam się i już myślałam, ze uderzę o zimne płytki. Zacisnęłam mocno powieki gdy nagle poczułam, że znajduję się w czyiś silnych i męskich ramionach. Otworzyłam powoli oczy i pierwszym co zobaczyłam była jego twarz. Znajdowała się stanowczo za blisko mojej. Moje oczy wpatrywały się w jego tęczówki, w których pojawiły się iskierki. Głębokie spojrzenia, którymi się darzyliśmy zatrzymały cały świat. Teraz liczył się tylko on i to piękno w jego oczach. Kąciki moich ust delikatnie się uniosły wykrzywiając w lekkim uśmiechu. Cholera co ten chłopak ze mną robi.
-Już po raz kolejny ratuje cię z opresji w kuchni kotku-zamruczał Harry przerywając ciszę między nami.
-Kolejny?-zdziwiłam się.
-Pierwszy raz gdy nie mogłaś dosięgnąć do kawy-na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, a moje policzki pokryły się szkarłatnym rumieńcem przypominając sobie dotyk jego chłodnej dłoni na mojej nagiej skórze pod koszulką.-A drugi raz właśnie teraz-jego chłodny oddech owiał moją szyję przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Bicie mojego serca przyspieszyło i nagle usłyszałam czyjeś odchrząknięcie.
-Nie przeszkadzam wam przypadkiem troszeczkę?-usłyszałam głos Katherine. Szybko zeszłam Harremu z ramion, a moje policzki zrobiły się bardziej czerwone przez co Katherine cicho zachichotała.
-Gotowa?-spytał Harry brunetki.
-Jasne możemy jechać.-powiedziała i poszła z Harrym do auta, który cały czas się do niej uśmiechał. NIE WCALE NIE JESTEM ZAZDROSNA. Jak wróci do domu to jej tylko grzecznie przypomnę, że w tym domu jest dużo noży. Wróciłam do sprząta już bez zbędnych upadków lub poślizgnięć .
***
Perspektywa Harrego :

-Jeszcze raz dziękuję za podwiezienie-powiedziała Kathy gdy staliśmy już pod budynkiem jej studia.
-Nie ma problemu. I pamiętaj, że dziś o 20 wpadamy po was z chłopakami i idziemy na dyskotekę-odrzekłem z uśmiechem.
-Harry kolejny raz ci mówię to nie jest dobry pomysł-powiedziała dziewczyna.
-Cicho siedź nie odzywaj sie to jest świetny pomysł, a Louisem się nie przejmuj. Będziemy o 20 i koniec i kropka.-powiedziałem na jednym wdechu dziwnie gestykulując rękami co wprawiło dziewczynę w śmiech. Uśmiechnąłem się zadowolony.
-Ok. Bądźcie o 20-uległa.
-No i tak ma być. Pa i pozdrów Beki-powiedział i pożegnaliśmy się buziakiem w policzek po czym Kathy udała się do budynku i pomachała mi jeszcze. Odmachałem i udałem się do domu Taylor.
***
Perspektywa Katherine :

Po kilku godzinach ( dokładniej trzech ) wyszłam z budynku i ruszyłam do domu. Miałam jakąś dziwną ochotę się po prostu przejść, odetchnąć i przemyśleć to wszystko. Punktualnie 18. Na wpół do 19 powinnam być w domu i akurat wyszykuje się na dyskotekę z chłopakami. Rebekah już wiem bo dzwoniłam do niej i opowiedziałam jej wszystko przekazując jej pozdrowienia od Harrego. Taa. Pozdrowienia. Coś mi się wydaje, że tą dwójkę łączy coś więcej, a nie chcą się przyznać. W pewnym momencie moje rozmyślenia przerwało to, że na kogoś wpadłam. Podniosłam oczy i napotkałam TE tęczówki. Cholera nie wierzę ! Nie wierzę, że już drygi raz z rzędu! Westchnęłam głęboko.
-No no.-zaśmiał się melodyjnie, a ja nie byłam w stanie się nie uśmiechnąć. Chyba mogłabym się przyzwyczaić, że udaje mu się mnie rozbawić w najmniej odpowiednich momentach-Kogo my tu mamy-powiedział Louis kładąc swoją ciepłą dłoń pod moim płaszczem. ( Dlaczego ja go nie zapięłam !? Grr )  i kładąc ją na moich plecach przyciągając mnie przy tym do siebie. Westchnęłam cicho starając się nie omamić zbytnio umysłu jego obecnością co marnie mi wychodziło. Chłopak uśmiechnął się lekko i docisnął nasze ciała do siebie przekręcając z rozbawieniem głowę i przygryzając dolną wargę. Co w nim takiego było. Był taki...inny. Ciekawy na swój pokręcony sposób. 
-Nie wierzę, że mam takie cholerne szczęście żeby wpadać na ciebie. Po prostu nie wierzę-powiedziałam.
-Przeznaczenie?-uśmiechnął się i wzruszył słodko ramionami delikatnie gładząc kciukiem dolna partię moich pleców. 
-Albo raczej jakieś pokaranie boskie-powiedziałam, a chłopak wybuchł uroczym melodyjnym śmiechem. Uśmiechnęłam się lekko. Cholera jaki on był słodki. Tomlinson nachylił się delikatnie nade mnę i wtulił swój policzek w mój, a ja przymknęłam z zadowoleniem oczy. -Do zobaczenie na dyskotece-jego dłoń na moich plecach sunęła coraz niżej, aż w końcu zatrzymała się na moich pośladkach. Zadrżałam.-przetańczymy całą noc-wymruczał mi zmysłowo do ucha delikatnie się o nie ocierając, a śnieg padający delikatnie z nieba zacząć padać mocniej. Chłopak odsunął się zadowolony i szybkim krokiem podążył do domu zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.
***************************
Przybywam do was z szósteczka ! :D I klasycznie pytanka :D
1. Jak wam się podoba Taylor ?
2. Spodziewaliście sie czegoś takiego z Harrym i Rebekhą ?
3. Myślicie, że na dyskotece wydarzy cię coś między Louisem, a Katherine ? 
Kolejny rozdział dodam za 2-3 dni :D 
Oczywiście jeśli będzie odpowiednia liczba komentarzy :D
No i oczywiście pytajcie bohaterów : http://ask.fm/LHSAFL

Następny rozdział=15 komentarzy ( dacie radę :D )

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 5.

Perspektywa Katherine

Eleanor stała oburzona całą sceną, a Louis jak gdyby nigdy nic ciągle przy mnie stał delikatnie mnie obejmując. Cholera jakie on ma przyjemne ciepłe dłonie. Do chłopaka po chwili dotarło co tu naprawdę sie dzieje bo nieśpiesznie i powoli odsunął się ode mnie, a ja poczułam jak momentalnie robi mi się zimno. Przyzwyczaiłam się do tego ciepła i dotyku. Nie dobrze. O CZYM JA W OGÓLE MYŚLĘ !? Muszę się uspokoić.
Nic kochanie-szatyn uśmiechnął się do zdenerwowanej Eleanor gdy ta po raz kolejny zadała pytanie.
-Jak nic co ty pieprzysz przecież widziałam!-krzyknęła.
-Ale nic nie widziałaś bo nie mogłaś wiedzieć bo się nic nie działo-powiedział z uśmiechem.
-Masz rację. Przesadziłam. Przepraszam.- powiedziała dziewczyna, a Louis wymamrotał tylko, że nie szkodzi i w objęciach wrócili do salonu. Po prostu mi szczena opadła. Ona jest taka głupia czy tylko udaje? Nie boże to co się dzieje w tym domu to jest po prostu chore! Szybko wyszłam z przedpokoju i ruszyłam do łazienki. Nachylił się nad umywalkę i potrząsnęłam głową. Co ja w ogóle wyrabiam? Odkręciłam kran i zmoczyłam dłonie by po chwili docisnąć je do policzków. Boże co się ze mną dzieje. Musze ochłonąć. Zresztą już kilka minut po 20 więc będę miała pretekst by jak najszybciej opuścić ten dom. Jednak jest coś. Jest do jedno cholernie niezdefiniowane uczucie, które każe mi zostać w tym salonie z resztą i po prostu tu być. Za dużo wydarzeń na jeden dzień. Najlepiej będzie gdy jak najszybciej znajdę się w domu pod ciepłą kołdrą w moim wygodnym łóżeczku. I z takim postanowieniem opuściłam toaletę i udałam się do salonu. O dziwo było jakoś tak.... spokojnie. No tak. W sumie to to nic dziwnego. Całą akcje z Eleanor widziałam tylko ja i Louis. Weszłam powoli wolnym i pewnym krokiem do pomieszczenia i zajęłam miejsce na kanapie obok blondasa i wyciągnęłam dłoń po kubek z herbatą postawiony na tacce w tym samym czasie co owy pan Tomlinson siedzący na przeciwko. Nasze dłonie delikatnie się dotknęły co wcale nie wywołało dreszczy na moim ciele. Podniosłam delikatnie swój wzrok i napotkałam te tęczówki. Cholera miały coś w sobie. Różne odcienie niebieskiego łączące się w jeden z lekką nutką szarości, były delikatnie zielone i tak jakby morskie. Pojawiły się w nich lekkie iskierki, a jego oczy delikatnie rozbłysły. Były głębokie jak falujący ocean, a same miały kolor nieba. Jeszcze nigdy, ale to przenigdy nie spotkałam kogoś takiego. Uniósł
delikatnie swoje kąciki ust do góry wywołując delikatne dołeczki z policzkach. CZY ON MUSI TAKI BYĆ !?
Przechodzić ze skrajności w skrajność ? Albo chamski, albo słodki? Nie ma jakiejś funkcji po środku? Ehh. Przecież nie mogę tak siedzieć i patrzeć się w te piękne lazurowe ( tak nareszcie znalazłam idealny kolor dla jego oczu ) tęczówki. To znaczy. Mam na myśli, że mogę, ale tu jest jego dziewczyna. Chwyciłam swój kubek i odsunęłam się do tyłu opadając na oparcie kanapy. Tomlinson postąpił podobnie biorąc swój napój i opierając się o oparcie i obejmując Eleanor lecz ciągle patrzył na mnie. Ok. Teraz był chamski. Ktoś powinien dać mu porządną lekcję. 
***
Perspektywa Rebekhi :

Siedzę w ramionach Nialla i mocno się do niego przytulam dając upust emocjom, ale po prostu nie mogę. Chcę się do niego mocniej przytulić, chcę podnieść głowę i go pocałować, ale po prostu nie mogę. Jest coś we mnie co mnie hamuje. A najgorsze jest to, że ciągle nie mogę wyrzucić tego z pamięci. Jak ja mogłam dać mu się omamić. Ale on miał tak zwane " to coś " . Tylko do tej pory nie wiem co to jest. Ten uśmiech? Słodkie dołeczki? Zielonkawe oczy z nutka szarości? Czy może jednak burza loków na głowie? Nie wiem. Ale wiem jedno. Był niewyobrażalnie słodki, bezczelny, czarujący i co ja gadam on po prostu ocieka seksem. OCH BOŻE O CZYM JA MYŚLĘ. Podniosłam szybko głowę i wtopiłam się w usta Nialla. Chłopak mruknął zadowolony i pogłębił pocałunek. Czy ja chciałam sobie coś udowodnić? Chyba tak. W każdym bądź razie udało mi się. Poczułam przyjemne ciepło rozlewające się po ciele. I o to chodziło. Odsunęłam się zadowolona od blondyna, a chłopak mocniej mnie przytulił. I tak miało być. Jednak kurde nie wiem czemu, ale kątem oka spojrzałam na Hazze. Siedział niezadowolony z grymasem na twarzy. Zazdrość ? Uśmiechnęłam się z samozadowoleniem. Zazdrość. Harry gdy zorientował się, że na niego patrzę posłał mi pełen aprobaty uśmiech, a moje policzki okryły się parzącym rumieńcem. Przyłapał mnie. Nie lubiłam być przyłapywana na gorącym uczynku. Teraz pewnie mi będzie wmawiał, że nie mogę oderwać od niego
wzroku. Ale to prawda. Cholera. Po prostu nie mogę. Przejechałam delikatnie po jego twarzy oczami zatrzymując się na ustach. Chłopak uśmiechnął się drwiąco i przejechał po wargach palcem. Zadrżałam znowu oblewając się purpurowym rumieńcem. Muszę stąd jak najszybciej wyjść. Jego obecność zbyt na mnie działa. Odsunęłam się od Nialla i wstałam.
-To my już będziemy się zbierać.-powiedziałam.
-Masz rację zasiedziałyśmy się za długo- odparła Katherine.
-Masz rację troszeczkę za długo- odparła panna Calder, a Kathy rzuciła jej tylko lekkie spojrzenie.
-Nie będę się kłócić z głupszym nie wygram-powiedziała Katherine po czym znowu spojrzała na mnie. Jej wypowiedź została napotkana z cichym chichotem Harrego oraz Nialla. Sama zobaczyłam, że ledwo co Louis przygryza dolną wargę zagryzając policzki od środka żeby się nie zaśmiać.
-Ale przecież możecie jeszcze zostać dopiero 21-powiedział Louis, a Eleanor spojrzała na niego jak na debila teraz to ja zagryzłam policzki od środka by się nie zaśmiać. Boże święty ten związek nie ma przyszłości. 
-Nie lepiej będzie jak pójdziemy do domu zresztą ja muszę jutro rano wstać bo mam zdjęcia na planie o 15, a jeszcze nie nauczyłam się tekstu do jednej scen-powiedziała Kathy- A samochód mi się popsuł więc będę musiała iść na piechotę wiec muszę dodatkowo wcześniej wstać-powiedziała.
-Jak chcesz to mogę wpaść po ciebie jutro bo jestem umówiony na zakupy z Taylor więc mogę cię podrzucić do miasta.-powiedział Hazza, a Kathy się uśmiechnęła. Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. Nie, nie, nie, nie, nie proszę cie nie zgadzaj się na to Kathy proszę cie nie zgadzaj się niech on jutro do nas nie przyjeżdża jak akurat JA mam wolne. Błaaagam.
-Ok - Kathy uśmiechnęła się szerzej, a ja załamałam sie kompletnie. Czemu JA !? CZEMU !?
- To cześć wszystkim-powiedziałam wychodząc z domu.
-Pa....-zaczęła Kathy i spojrzała na El-chłopaki. - uśmiechnęła się i wyszła z domu . Ta to ma tupet. Wracałyśmy do domu śmiejąc się i gadając o dzisiejszym wieczorze. W sumie to gdyby nie pan Styles to byłoby całkiem nieźle. A może to z powody Harrego było świetnie ? Prawdzie mówiąc nie wiem. 
***
Perspektywa Louisa :

Leżę w łóżku i nie mogę spać. Spojrzałem na zegarek. 1 w nocy. A zamiast spać leżę na łóżku i gapię się bezcelowo w sufit, który nagle stał się strasznie interesujący. Ciekawe czy ONA też nie śpi. Eleanor pojechała do domu. Szczerze? Nie miałem najmniejszej ochoty żeby tu została. Zawsze chciałem żeby była. Była ze mną bym ją mógł przytulić i w ogóle, a dziś? Dziś po prostu chciałem żeby pojechała do domu. W tym związku coś wygasło. Tak zupełnie jakby to nie istniało. Tylko ciągle zakupy, zakupy i zakupy. Dziwię się, że w ogóle mam coś jeszcze na koncie. Spytacie pewnie czemu to robię? Bo chcę żeby była szczęśliwa, a jak jedzie ze mną na te zakupy i widzę jak buszuje w tych wieszakach to widzę to jej szczęście. Ja ten związek z nią zacząłem z miłości. Ale czy ona też? Przez chwilę myślałem o Eleanor, ale gdy tylko zamknąłem powieki wróciła ONA, a na wargach pojawił się lekki uśmiech. Idealne ciemne włosy pokręcone , opadające na plecy, brązowe oczy z iskierkami otoczone wachlarzem długich rzęs, delikatnie zadarty nosek , a niżej idealnie wykrojone malinowe wargi. Katherine. Jedno imię, a powoduje ciarki na plecach. Czemu ja to dzisiaj zrobiłem? Jak mogłem być tak głupi. Ale ja po prostu musiałem to zrobić. Zasmakować jej szyi, poczuć bliskość jej ciała. Tak niewiele, a tak dużo daje. Przygryzłem dolną wargę. Ciekawe jakby to było wtopić się w jej usta. TOMLINSON OGARNIJ SIĘ ! człowieku o czym ty myślisz. Przecież ty masz dziewczynę . Która cię nie kocha. Odezwał się ten głos w mojej głowie. PRZESTAŃ! Boże nie mogę teraz o tym myśleć. Najlepiej będzie jak pójdę spać. Jutro będę o tym myślał. Jutro. Nie teraz. 
*****************************
Mamy i piąteczkę. I tak jakoś mnie naszło i dam wam kolejne pytanka :

1. I jak ? Spodziewaliście się taką akcją z El i Lou ?
2. Czy myślicie, że Louis ciągle kocha Eleanor i chce walczyć o związek ?
3. Jak myślicie kogo wybierze Rebekah. Harry czy Nial ?
 I limicik :D 
Następny rozdział=10 komentarzy. ( stać was :D ) 

Rozdział 4.

Definicja słowa kochać : Miłość – uczucie skierowane do osoby połączone z pragnieniem dobra i szczęścia. Miłość może być rozumiana jako emocja wywołana poczuciem silnej więzi międzyludzkiej. Określenie "miłość" może odnosić się do różnorodnych uczuć, stanów i postaw. Miłość daje zadowolenie i umożliwia samorealizację dzięki obecności drugiego człowieka. Rozmaitość użyć i znaczeń połączona z zawiłością uczuć i postaw składających się na miłość powoduje, że jest trudna do jednoznacznego zdefiniowania.

Perspektywa Harrego :


Ja nie mogę jej kochać. Po prostu nie mogę! Znam ją zaledwie kilka godzin. To jest niemożliwe żebym ją kochał. Po za tym ja mam dziewczynę. Moje rozmyślenia przerwał głośny dzwonek mojego telefonu, a oczy reszty zostały skierowane na mnie. Wyciągnąłem delikatnie i powoli telefon z kieszeni i odebrałem.

-Hallo? - spytałem.

-Cześć kochanie!- usłyszałem ten piskliwy głosik.

-Cześć skarbie-powiedziałem od niechcenia i rzuciłem lekkie spojrzenie na Rebekhę. Gdy powiedziałem " skarbie " na jej twarzy pojawił się lekki grymas, a kąciki moich ust delikatnie uniosły się w górę. Zazdrość? Dziewczyna od razu rzuciła wzrok na moje wargi, a ja momentalnie, perfidnie przygryzłem dolną wargę. Tak wiem jestem mistrzem uwodzenia.
-Hazzuś może byśmy się wybrali tak gdzieś jutro na spacerek?-usłyszałem w słuchawce.
-Oczywiście KOCHANIE-powiedziałam z naciskiem na drugie słowo, a Beki zmarszczyła niezadowolona nos. Słodko wyglądała gdy to robiła. 
-Super. To do zobaczenia.- powiedziała Tay.
-Pa SŁONECZKO przyjadę po ciebie jutro o 15-powiedziałem z tym moim bezczelnym uśmiechem. Rebekah wstała i poszła do kuchni bo chłopaki oraz Katherine zaczęli jęczeć, że chce im się pić, a oczywiście są tak leniwi, że dupy to im się ruszyć nie chce. Niedługo czekając rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni ruszając za znikającą za drzwiami sylwetką dziewczyny. 

Perspektywa Rebekhi :


Co ten idiotyczny dupek sobie wyobraża. Phi. Rozmawia ze swoją dziewczyną przez telefon, a gapi się na mnie i przygryza tą dolną wargę w sposób, który ani przez chwilę nie powinien wydawać mi się seksowny! A jednak wydaje. I to jak cholera. Moje przemyślenia przerwał odgłos otwieranych i po dosłownie sekundzie zamykanych drzwi przez pana Stylesa. Super. Świetnie. Teraz nikt już nas nie widzi i nic mnie nie uchroni przed tym niewyżytym zboczeńcem. O CZYM JA W OGÓLE MYŚLĘ!? Rebekah weź sie ogarnij i wywal go z głowy. Nie zwracając w ogóle uwagi na loczka podeszłam do szafki i otworzyłam ją. Wspięłam się na palcach po herbatę, ale nie mogłam jej dostać! Cholera no! Wspięłam się wyżej, ale ciągle nic. Nie dostaję. I nagle dopadł mnie stłumiony chichot chłopaka. Szybko odwróciłam się do niego.

-Co cię tak bawi?-warknęłam zła.
-Ostra.Lubię takie.-zignorował moje pytanie i podszedł do mnie stając obok mnie. BEZCZELNY.-Kawa czy herbata?-spytał patrząc na mnie to na szafkę.
-Herbata. Dla wszystkich-powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie tym swoim pacz i ucz się i wyciągnął swoją dłoń bez żadnych trudności wyjmując pojemnik z herbatą.-Pozwól , że cię wyręczę-uśmiechnął się szarmancko ukazując swoje słodkie dołeczki w policzkach i wyjmując przy tym samym z innej szafki szklankę. 
-Dzięki. Poradzę sobie.-odparłam z wyczuwalna ironią w głosie i wysunęłam dłoń by zabrać mu pojemnik z herbatą jednakże on podniósł swoją dłoń do góry tak, że nie mogłam do niej dostać.
-Harry-jęknęłam zła. Ten chłopak był po prostu niemożliwy! Wspięłam się na palce i wyciągnęłam dłoń do góry, a chłopak się zaśmiał kręcąc z rozbawieniem głową.
-I tak jestem bardziej uparty od ciebie. I WYŻSZY-stwierdził rozbawiony.
Jęknęłam, ale nie dałam za wygraną. O nie. Ze mną nie ma tak łatwo. Wspięłam się jeszcze wyżej i stałam już prawie na samych czubkach palców podtrzymując się na jego ramieniu, a drugą dłoń wyciągając do góry. Już prawie miałam ten pieprzony pojemnik gdy nagle Harry położył mi swoją dłoń na plecach. Jakoś nie specjalnie mnie to obchodziło bo był zbyt bardzo skoncentrowana na tej cholernej kawie! On mnie traktuje jak dziecko, a te jego gierki zaczynają mnie porządnie wkurzać. Powoli wsunął swoją dłoń pod moją koszulkę. Poczułam przyjemne ciepło jego skóry na moich plecach. To gorąco ogarniające moje ciało pobudziło każdą jego część. Krew zaczęła we mnie wrzeć gdy zacisnął delikatnie dłoń na moich plecach dociskając przy tym moje ciało do jego torsu. Opuściłam swoją dłoń. Jego dłoń zaczęła sunąć wyżej w górę, by po chwili opaść w dół i tak w kółko. Bicie mojego serca i oddech w mgnieniu oka przyspieszyło, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego warg układających się teraz w tym słodkim łobuzerskim uśmiechu. 
- Co ty robisz ? - szepnęłam bo mnie nie było stać na więcej i spojrzałam w jego oczy. Przygryzłam dolną wargę. Boże jakie on ma piękne oczy. Mogłabym patrzeć w nie godzinami i jestem pewna, że nie znudziłoby mi się to. To jak różne odcienie zielonego przechodzą w siebie nawzajem kontrastując się z czernią jego źrenic. To jak naokoło jego oczu jego długie rzęsy rzucają pionowe cienie prowadzące prosto do jego idealnie wykrojonych malinowych warg. Chłopak odchrząknął znacząco i zachichotał cicho uświadamiając mi, że najzwyczajniej w świecie gapię się na jego wargi. Przecież ja wcale nie chciałam tak o nim myśleć! Szybko spuściłam głowę oblewając się szkarłatnym i parzącym rumieńcem licząc tylko na to, że chłopak tego nie zobaczy. I chyba się przeliczyłam widząc jego zadowolony z siebie uśmiech. Odsunęłam się od niego, a chłopak wyjął swoją dłoń pod mojej koszulki gdy ja nagle poczułam nieprzyjemny chłód i zimno aż się wzdrygając na to uczucie. Chłopak podniósł lewy kącik ust i zbliżył się do mnie wkładając herbatę do kubków. Stanął niewyobrażalnie blisko mnie Zdecydowanie za blisko, a ja znów poczułam to przyjemne uczucie ciepła, a już po chwili jego dłoń owinęła się wokół mojej talii Wtulił swój policzek w mój.
-Nie uzależniaj się tak od mojego dotyku kotku. Przypominam ci, że masz chłopaka-wyszeptał mi zmysłowo na ucho, a chwilę przerwał dźwięk czajnika. Styles odsunął się ode mnie i nalał do kubków wody po czym zaniósł je do salonu do całej reszty.
***
Perspektywa Katherine :

Siedzę sobie w salonie i czekam na herbatę oglądając telewizję i śmiejąc się z Niallem. Cały czas czuję na sobie jego wzrok. Kurde nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, ale czy to nie jest trochę bezczelne gdy on gada i śmieje się ze swoja dziewczyną obejmując ją i nie szczędząc jej czułości ( co wcale nie sprawia, że jestem zazdrosna ) , a patrzy się cały czas na mnie? I do cholery jasnej co ten dupek ma w sobie takiego, że chcę na niego spojrzeć i odwrócić swój wzrok. Co on ma kurde w sobie takiego, że mnie tak cholernie do niego ciągnie. Boże muszę się uspokoić. Przecież ona ma dziewczynę. Której nie kocha. Odezwał się ten cichy głos w mojej głowie. KATHERINE PRZESTAŃ ! Szybko się podniosłam pod pretekstem, że zostawiłam coś w kieszeni płaszcza i ruszyłam do przedpokoju by na chwilę odetchnąć po drodze mijając Stylesa z herbatą. Stanęłam w przedpokoju i nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i dociska do ściany by po chwili opierając się dłońmi po bokach mojej głowy tak bym nie mogła mu uciec zajrzeć badawczo w moje oczy z tym cwaniackim uśmiechem. Zmrużyłam powieki.
-Czego chcesz Tomlinson?-warknęłam.
-Niczego-wzruszył słodko ramionami i uśmiechnął się rozbrajająco ukazując rząd swoich białych ząbków, a ja po  prostu nie mogłam spojrzeć na jego usta. Nie wiem co w nim było. Nie wiem co mnie tak w nim pociągało. Ale wiem jedno. Żaden inny chłopak nie działał na mnie w ten sposób co on. Chłopak orientując się, że przyglądam się jego wargom nachylił się nade mną i już po sekundzie czułam jak jego ciepłe, delikatne i lekko wilgotne wargi dotykają mojej szyi. Przymknęłam oczy, a z moich ust wyrwało się ciche westchnienie co tylko pobudziło go do działania. Jego chłodna dłoń ułożyła się na mojej talii co spowodowało lekko wzdrygnięcie u mnie. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany i nie wiem czemu, ale w jakiś sposób mnie to bawiło. Mogła głowa mimowolnie odchyliła się do tyłu, a chłopak zassał lekko moją skórę zostawiając malinkę. Uśmiechnęłam się lekko.
-CO TU SIĘ DZIEJE!?-usłyszeliśmy głoś Eleanor.
*************************************
Mamy i czwórkę :D Mam do was pytanka :D
1. Jak myślicie co stanie sie po przyjściu El ?
2. Spodziewaliście sie czegoś takiego ? ( mam na myśli Rebekhę i Harrego . )
3. Uważacie, że Louis powinien być z Eleanor czy może jednak Katherine ?
I mały limicik xd Następny rozdział=min. 6 komentarzy. 

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 3.

Perspektywa Louisa :

Stałem oszołomiony kompletnie nie wiedząc co się dzieje. Jakby cały świat nagle stracił znaczenie. Wszystko się rozmazało liczyły się tylko te jej oczy. Idealne. Czekoladowe z drobnymi iskierkami. Kompletnie mnie nie obchodziło, że każdy się teraz na nas gapi, że Eleanor siedzi obok i patrzy się na mnie wściekła. Liczyła się tylko ona. Ona i te jej czekoladowe oczy.
- To ty - wypowiedzieliśmy jednocześnie, a kąciki moich ust mimowolnie delikatnie uniosły się delikatnie w górę.
- Zaraz, zaraz. Jak to ty? To wy się znacie? - spytał oszołomiony całą sytuacją Niall.
- Taak. To ten dupek, który nie umie chodzić wpadł na mnie wczoraj jak wracałam do domu- powiedziała brunetka. Bezczelna. Po prostu bezczelna.
- Ja jestem dupkiem? Albo raczej ty nie potrafisz chodzić-nie byłem jej dłużny.
- Ok dobra nie pobijcie się chociaż- rzekła dziewczyna Nialla.
- Dobra to może byśmy się tak najpierw przedstawili co.- powiedziała Eleanor. Właśnie Eleanor ! Szybko się otrząsnąłem i wstałem podając rękę blondynce.
- Louis.- przedstawiłem się.
- Rebekah - uśmiechnęła się.
- Louis- powiedziałem z przesadną nonszalancją do bezczelnej wystawiając dłoń.
- Katherine.- odparła podając mi niby od niechcenia dłoń. Podniosłem delikatnie jej rękę i ucałowałem ją w czubek. Od razu stanęła oszołomiona i nic nie odpysknęła. Wiedziałem, że to na nią zadziała. To zawsze działa. Odsunąłem się z pewnym siebie uśmiechem i usiadłem na kanapie obok mojej dziewczyny i objąłem ją ramieniem, a tej od razu przeszło i wtuliła się w moje ramię.

Perspektywa Harrego :

Ok ok. To jest trochę dziwne co tu się dzieje. Louis się gapi na nią ona na niego mówią to ty. Potem się okazuje, że się znają. Obydwoje są bezczelni. Już widzę co tu się będzie działo potem. Ale mnie nie to obchodzi. Mnie obchodzi ONA. Od razu przykuła moja uwagę. Była piękna. Idealne, szafirowe, głębokie, niebieskie oczy. Długie lekko kręcone blond włosy. Moje źrenice się rozszerzyły. Niall chłopie masz gust. Podniosłem się z kanapy i podszedłem najpierw do Katherine.
- Harry - przedstawiłem się i uśmiechnąłem.
- Katherine- uśmiechnęła się pięknie i uścisnęła moją dłoń. Czy tylko ja widzę zazdrosny wzrok Louisa?
Szybko odsunąłem się w stronie niebieskookiej i wysunąłem do niej dłoń.
- Harry - posłałem jej mój najbardziej zniewalający uśmiech. Ohh boże co ja gadam wszystkie moje uśmiechy są zniewalające!
- Rebekah- odwzajemniła uśmiech i podała mi dłoń. Uścisnąłem ją delikatnie i popatrzyłem jej głęboko w oczy. Rozpływam się cholera rozpływam się. Na policzkach dziewczyny pojawiły się parzące rumieńce. Czy tylko ja widzę zazdrosny wzrok Nialla? Cholera tu już wszyscy są zazdrośni! Odszedłem z usatysfakcjonowanym uśmiechem na kanapę. Wszyscy się rozsiedli. Louis siedział na jednej kanapie, obok niego Eleanor, a obok brunetki ja. Na drugiej kanapie na przeciwko Louisa siedziała Kathy, obok niej Niall i obok Bekhi. Tak już wymyśliłem dla Bekhi przezwisko tak już wyobraziłem sobie ją w bieliźnie i co z tego? Ja wcale nie jestem zboczony. Nie moja wina, że te jej oczy tak na mnie działają.

***
Perspektywa Louisa :

Cała ta sytuacja wydawała mi się naprawdę dziwna. Siedzimy na kanapie śmiejemy się, objadamy pizzą i oglądamy filmy. Niby wszystko jest ok i fajnie tylko dlaczego ja siedzę obok swojej dziewczyny, a mój wzrok cały czas ucieka w stronę Kathy. Ona była. Taka... Inna. Pokręcone włosy, przedziałek na prosto. Idealnie porcelanowa cera, mocny makijaż, obcisłe ubranie. Kompletnie nie przypominała mojej Eleanor w prostych włosach luźnych ciuchach i bez makijażu. Katherine była taka tajemnicza. Bezczelna i wredna podczas gdy Eleanor była cicha i spokojna oraz miła. Czy tylko ja chcę tak cholernie poznać Kathy? Czy tylko mnie ciekawi jaka ona naprawdę jest? Znam ją zaledwie jeden dzień, a już wiem, że udaje. Tak wiem bardzo szybko oceniam ludzi, ale ona ma TO COŚ w sobie. Patrzyłem na jej twarz i nagle jej wzrok powędrował w moją stronę i nasze oczy się spotkały. Nie oderwała wzroku, a ja patrzyłem jej prosto i głęboko w oczy. Eleanor szturchnęła mnie łokciem, a ja nie zwróciłem na nią w ogóle uwagi. Przygryzłem dolną wargę, a Kath pomimo usilnych prób patrzenia mi w oczy jej wzrok poleciał na moje wargi. Uśmiechnąłem się zadowolony i oblizałem usta po czym odwróciłem się w stronę El i dałem jej soczystego buziaka. Oderwałem się od niej, a dziewczyna wtuliła się we mnie. Spojrzałem kątem oka na Katherine. Siedziała jak gdyby nigdy nic i gadała z Niallem. Czy ona nigdy się nie wstydzi? Czy ona nigdy się nie rumieni? Do cholery jasnej czy ja się właśnie wściekam, że ja nie działam na obcą dla mnie dziewczynę w TEN sposób ? Przecież ja mam swoją dziewczynę! Boże to jest chore. Najlepiej będzie jak pójdę spać. Ale przecież jest dopiero 20! Jestem głupi.
***
Perspektywa Harrego :

Siedzimy na kanapie, Niall sie zakrztusił już dwa razy pizzą, a ja ciągle nie mogę się na niczym skupić bo widzę tylko JĄ! Cały czas się patrzę na NIĄ. Cały czas myślę o NIEJ. Znam JĄ tylko jeden dzień, a już nie mogę JEJ wyrzucić ze swojej pamięci co nie zdarzyło się jeszcze nigdy. Ale ONA jest inna. ONA jest wyjątkowa. Rebekah. To imię cały czas dźwięczy mi w mojej głowie. Idealnie imię- dźwięczne i melodyjne. Idealne oczy- głębokie i błękitne. Idealny uśmiech- piękny i czarujący. Idealne włosy- długie i falowane. IDEALNA. Ona jest. Boże święty ona ma chłopaka! I to mojego przyjaciela Harry do cholery otrząśnij się bo bredzisz. Przecież ja ją znam jeden dzień. Jeden dzień. Tylko jeden dzień! To jest za mało żeby stwierdzić COŚ takiego. Ale do cholery to jest prawda. Znam ją jeden dzień. Jeden dzień- a już ja kocham .
**************************
Soł! Przybyłam do was z trójeczką mam nadzieję, że się wam podoba bo szczerze powiem, że to jest jak na razie pierwszy rozdział, z którego jestem zadowolona. <3 
Czytasz=komentujesz.Proszę was róbcie to bo to dla mnie bardzo ważne <3 - Mrs. Tomlinson.

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 2 .

Perspektywa Katherine
***
- Wstawaj!!!-usłyszałam krzyk. Przeraziłam się i spadłam z łóżka wprost na lodowate panele.
- AŁAA...-jęknęłam-Ejj zimne te panele. Wzięłabyś włączyła podłogówkę-powiedziałam podnosząc głowę, a Rebekah przybiła facepalma. - No co ? - powiedziałam i położyłam się znowu do łóżka- Czemu mnie zrzuciłaś z łóżka ?
- Bo po pierwsze. Jest już godzina 13 , po drugie za 2 godziny idziemy do chłopaków , a po trzecie chciałam cie z niego zepchnąć- powiedziała wyliczając na palcach.
- Yhym.. Alee ja nigdzie nie idę. - powiedziałam.
- Weź mnie nie denerwuj - powiedziała.
- Ale ja naprawdę nigdzie nie idę - powiedziałam.
- Czemu - rzekła .
- No bo ja nie chcę do nich iść , bo mam wolne , bo chcę to wykorzystać , bo chcę zamówić pizze i leniuchować , bo nie chce do nich iść - powiedziałam wyliczając na palcach .
- Idziesz tam i koniec ! - wrzasnęła .
- Ale ja nie chcę rozumiesz ! Chce zostać w domu i posiedzieć obijając się na kanapie i jedząc pizze ! - powiedziałam .
- W biodra ci pójdzie - rzekła.
- Trudno. Spalę na siłowni.- powiedziałam.
- Boże- zaśmiała się- Ty zawsze znajdziesz argument ?
- Tak.
- To teraz wstań. Wykąp się. Umyj się. Umaluj się. I IDZIEMY. - rzekła.
- Ale ja nie chcę.
- OSZ TY JEDNA- krzyknęła i rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać.
- SPADAJ! - krzyknęłam przez śmiech, a Beks zeszła ze mnie i stanęła obok łóżka podpierając się pod boki.
- Wstawaj-rzekła.
- Nie chce- jęknęłam i rzuciłam w nią poduszką - Nie odpuścisz prawda?- powiedziałam.
- Nie-rzekła i opuściła mój pokój.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki w celu wykonania porannej toalety.
***
Perspektywa Rebekhi :

Zeszłam na dół dumna i zadowolona z siebie, że udało mi się ściągnąć Kathy z łóżka. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę bądź kawę i wyjęłam z lodówki jajka by zrobić Kath śniadanie bo jak zejdzie to się zacznie, że jest głodna, że chce jeść, że potrzebuje kofeiny. Na samą myśl o tym jak to jest zawsze zaśmiałam się. W pewnej chwili gdy rozbiłam skorupki od jajek, które juz po sekundzie wrzały na patelni, gdy obierałam marchewkę usłyszałam telefon. Odebrałam szybko.
- Hallo? - spytałam do słuchawki .
- Hej kotuś ! Co słychać ? - usłyszałam promienny głos.
- Cześć skarbuś, a tak sobie stoje i robię śniadanie dla Kathy.
- Ooo . To witam w klubie. Harry weź sie ubierz nie będziesz mi chodizł goły po domu! Boże będę miał koszmary w nocy z kim ja żyję ! - usłyszałam jęki Niallerka i wybuchnęłam śmiechem.
- Boże co tam się dzieje. - powiedziałam przez śmiech.
- No bo wiesz zaproponowałem chłopakom żeby zostali na noc żeby było szybciej i teraz Harry lata goły po domu i krzyczy, że jego loki się zaczynają prostować totalna załamka normalnie, a pan wielki hrabia Tomlinson rozwalił się w kuchni, założył nóżki na stół i teraz patrzy na mnie morderczym wzrokiem twierdząc iż go obgaduję, a ja mu robię śniadanie bo mi kazał.- powiedział zbulwersowany Irlandczyk. Po prostu gdy tego słuchałam nie mogłam nie parsknąć śmiechem. Oni byli niemożliwi. Wszyscy. Już się nie mogę doczekać , aż poznam tą dwójkę pozostałych wariatów. 
- Ni. Twoja banda jest niemożliwa. - powiedziałam.
- TO JEST MOJA BANDA ! - usłysząłam krzyk w telefonie nie należący do Niallerka.
- Louis jest liderem.- powiedział z przekąsem blondyn, a ja zaśmiałam się.
- Ojj kotuś nie przejmuj się. Za pół godzinki będziemy to ci poprawie humor. Papa. - rzekłam.
- Pa kocham cię. - powiedział i sie rozłączył. Słodziak. W pewnym momencie usłysząłam jak ktoś pędem jak słoń zbiega po schodach. Boże jakby nie mogła ciszej. Katherine zeszła. Akurat na śniadanie. Położyłam talerz z jajkami oraz kanapki na stole i spojrzałam na nią. Wyglądała pięknie. Wystroiła się. Nic nowego, ale... Zależało jej. Jej pokręcone ciemne włosy opadały na plecy. Do tego oczywiście zwykła bluzka w paski i rurki. Ale i tak wiem, że jej zależało.
***
Perspektywa Katherine.

Zbiegłam po schodach i weszłam do kuchni. Miałam ochotę na śniadanie. Ujrzałam Beks przyglądającą mi się. Aż tak widać, że się starałam jeszcze bardziej niż zwykle żeby ładnie wyglądać? Nie moja wina. 
- Ooo śniadanie.- powiedziałam i siadłam do stołu i zaczęłam spożywać posiłek patrząc na Rebs.
- Za 5 minut wychodzimy.- powiedziała i poszła się ubrać, a ja westchnęłam. Skończyłam jeść i poszłam w jej ślady. Założyłam szybko kozaki i płaszcz. 
- Ubierz czapkę.- powiedziała Rebeka.
- Ale ja nie chcę - powiedziałam i wyszłam z domu.
- Starsza, a głupsza- westchnęła blondynka, a ja spojrzałam na nią spod byka po czym zamknęłam dom.
- Chodź pójdziemy na piechotę przejdziemy się i odetchniemy świeżym powietrzem- powiedziała dziewczyna, a ja nawet się nie odezwałam bo chciałam jeszcze bardziej przedłużyć. Szłyśmy powoli, a ja starałam się przeciągnąć to jeszcze bardziej. Nie chciałam tam iść. Nawet nie chodzi o to, że nie chciałam, ale po prostu czułam, że nie powinnam. Czułam, że wydarzy się tam coś co nie powinno. Nawet nie chodzi o to, że coś się zdarzy, ale o to, że po prostu czuję się niepewnie. Czuję, że po prostu nie powinnam tam iść. Nie powinnam i nie chcę. Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam. A stresuję się tak od dzisiejszego ranka. Wcześniej uważałam, że będzie ok i chciałam tam iść, ale teraz czuję jakąś barierę. Po prostu nie mam ochoty. Nie mogę. Nie chcę. Moje przemyślenia przerwało mi delikatne pukanie do drzwi przez Rebekhę. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie ja nie chcę. Za późno. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i ukazał się nam Niall wpuszczający nad do domu i na dzień dobry wpijając się w usta Beks. Weszłam do domu rozebrałam się w przedpokoju. Niall zawiesił nasze płaszcze i zaprosił do salonu weszłam do pomieszczenia i podniosłam głowę do góry. Zamurowało mnie. Pierwszym co zobaczyłam były TE tęczówki wpatrujące się dokładnie w moje i poczułam, że tonę. Idealnie błękitne. Tak samo jak wtedy. Usłyszałam przyspieszone bicie mojego serca. Cholera. Wielka gula urosła w moim gardle, a ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Ten błękit mnie paraliżował. Niech on odwróci ten cholerny wzrok.
- To ty. - powiedzieliśmy jednocześnie niemalże tak samo zdziwieniu swoim widokiem. 
**********************
No i mamy drugi rozdział. Dodałabym wczoraj po południu tak jak obiecałam, ale byłam u koleżanki no i potem na angielski. Sorki ;c Ale rozdział już jest i mam nadzieję, że się podoba :D - Mrs. Tomlinson <3

niedziela, 9 czerwca 2013

Versatile Blogger Award . + informacja o rozdziale .

Bardzo dziękuję za nominację do Versatile Blogger Award którą dostałam od : http://happydayhappylovex.blogspot.com/ . Nie sądziłam , że nastąpi to aż tak szybko xd
 Więc :
Każdy nominowany powinien :
- podziękować nominującemu na jego blogu .
- pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie .
- ujawnić 7 faktów o sobie
- nominować dziesięć blogów , które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autora nominowanego .

No to fakty o mnie :
- Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest j. Polski .
- Jestem brunetką i mam brązowe oczy .
- Nie lubie w-f , ale mam świetnego nauczyciela od niego .
- Kocham modę i lubię sie stroić .
- Jestem pyskata i lubię się kłócić .xd
- Według moich rodziców jestem rozpieszczona .
- Mam najlepszą przyjaciółkę .

10 blogów , które nominuję :
http://sky-and-lou-story.blogspot.com/
http://two-loves-but-one-problem.blogspot.com/
http://foreveryoungonedirection-a.blogspot.com/
http://foreveryoung69.blog.onet.pl/
http://one-direction-imaginy-polish-fans.blogspot.com/
http://lovespoonlikeliam.blogspot.com/
http://onedirectionpolskieimaginy.blogspot.com/
http://onedirection-lovestory.blog.pl/
http://random-love-random-lucky.blogspot.com/
http://imaginezonedirection.blogspot.com/
***
Bardzo wam dziękuje za nominacje naprawdę cieszę sie jak małe dziecko xd A jeżeli chodzi o rozdział to powinien się pojawić jutro wieczorem bądź popołudniu ;) - Mrs. Tomlinson .

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 1 .

Perspektywa Katherine :
***
Deszcz. Cholerny deszcz. Znowu jej nie posłuchałam, znowu nie wzięłam parasolki i teraz jestem cała mokra bo musiało zacząć lać akurat wtedy jak wyszłam od koleżanki! No tak. Londyn. Cholerny Londyn! Tu leje cały czas. No dobra może jest październik i deszczowa pogoda powinna występować, ale dlaczego wtedy kiedy tylko ja wychodzę z domu! Dlaczego. Po prostu dlaczego? Idę powoli uliczką parku, powinnam się spieszyć no, ale po co? I tak już jestem przemoczona do suchej nitki. Coś czuję, że szykuje się niezła grypa. Już to widzę. Wejdę do domu i się zaczną wykrzykiwania i wymądrzania : ,, Mówiłam ci weź parasolkę ! " , ,, To nie ! Nie ! Bo po co mnie słuchać ! No po co ! " i na dodatek teatralne wywracanie oczami. Już dla świętego spokoju mogłam wziąć tą parasolkę, ale przecież panna Katherine musi mieć wszędzie swoje zdanie no bo po co posłuchać kogoś innego! Kichnęłam. No nie na dodatek będę chora. CUDOWNIE. W pewnej chwili poczułam, że na kogoś wpadłam.
- Jak łazisz!- warknęłam zła i podniosłam wzrok na sprawcę, przez którego teraz leżałam na ziemi, zresztą tak samo jak on.
- Przepraszam, ale to ty na mnie wpadłaś ! -odwarknął. Nie no szczyt bezczelności. Chłopak podniósł się i wystawił do mnie dłoń. Chwyciłam ją i już po chwili stałam z nim twarzą w twarz, zdecydowanie za blisko, spojrzałam w jego oczy. Błękitne. Piękne.
- Palant- burknęłam.
- Przecież przeprosiłem mam ci tu jeszcze na kolana klękać ?-powiedział cały czas trzymając moją dłoń, przystojny był nie powiem.
- Nie zaszkodziłoby. - odpowiedziałam i wyrwałam dłoń z jego uścisku po czym ruszyłam przed siebie. Usłyszałam tylko jak błękitnooki szatyn podśmiewa się pod nosem. Chamstwo po prostu. Jak najszybciej do domu. Postanowiłam i przyśpieszyłam kroku byleby jak najszybciej opuścić ten park.
***
Perspektywa Rebekhi :

A mówiłam jej ! Mówiłam jej weź tą parasolkę bo to jest Londyn i są chmury więc może zacząć lać to nie! Nie bo po co. Po co mnie słuchać ! Starsza ode mnie, a głupsza. Stałam patrząc przez okno i szukając jej wzrokiem, ale oczywiście nie. Nie ma jej. Godzina 22, a Katherine nie ma, no bo po co przyjść za widoku. Jeszcze ją ktoś porwie i będzie miała za swoje. Oho. Idzie. Cała przemoczona i jeszcze bardziej wkurzona. Ciekawe co ją tak wnerwiło. Trzask drzwi. Aż podskoczyłam ze strachu. Otworzyłam buzię by coś powiedzieć, ale mi przerwała .
- Tak, tak wiem, wiem mogłam wziąć parasolkę, ale jestem głupia i jej nie wzięłam. Sorry, ale nie moja wina, że się rozpadało.- powiedziała zdejmując płaszcz. Ludzie trzymajcie mnie bo zaraz jej coś zrobię. Nie wiedziałam, że będzie padać. Przecież to jest Londyn! Takie rzeczy się przewiduje.
- Dobra już cię nie będę ochrzaniać bo i tak to na nic się nie zda - machnęłam ręką - Idź się przebierz, wysusz bo chora będziesz, a ja zrobię coś do picia na rozgrzanie i mi opowiesz co cie tak wkurzyło po drodze.
- To jest bardzo dobry pomysł. - odpowiedziała i poszła na górę do swojego pokoju. Boże jakie to jest głupie. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do kuchni zrobić gorącą czekoladę. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni, więc nie patrząc kto dzwoni przesunęłam palec po ekranie i odebrałam.
- Hallo ? - spytałam do słuchawki.
- Cześć kochanie. - usłyszałam tryskający szczęściem głos. 
- Cześć Niallerku. - uśmiechnęłam się sama do siebie. 
- Boże święty. Louis przyszedł właśnie od Eleanor. Cały przemoczony i jeszcze krzyczy, że wpadła na niego jakaś dziewczyna, a Harry go próbuje uspokoić, a to nic nie daje! Boże święty . Żyję z debilami. - powiedział Ni , a ja po prostu nie mogłam i zaczęłam się śmiać.
- Kathy tak samo przyszła od siostry też całą mokra, a wkurzona tak, że jeszcze nigdy jej takiej nie widziałam. - powiedziałam .
- Dziwne. Ciekawe co się stało. A tak na marginesie pamiętasz, że jutro do nas przychodzicie poznać sie z reszta chłopaków ? - spytał Ni.
-Pewnie, że pamiętam już się nie mogę doczekać ! - powiedziałam podekscytowana zalewając czekoladę.
- To dobrze tylko się ich nie przestrasz- powiedział.
- Nie strasz mnie . - odpowiedziałam.
- Z kim gadasz ? - spytała Katherine wchodząc do kuchni .
- Z Niallem . - odpowiedziałam .
- Aa . Nic nowego. Pozdrów. - odparła i poszła do salonu .
- Masz pozdrowienia. - rzekłam do telefonu.
- Słyszałem. - powiedział blondyn wesołym głosem. - To co kotuś. Do zobaczenia jutro tylko nie zapomnij ! - mówił podekscytowany.
- Ok pa kocham cię . - zaśmiałam się i rozłączyłam po czym weszłam do salonu z kubkami w rękach.
***
Perspektywa Katherine :

Rebekah weszła do salonu z kubkami z gorącą czekoladą w rękach. Lubię gorącą czekoladę. Uśmiechnęłam się lekko. Beki szła jakoś zbyt pewna siebie z uśmiechem na twarzy. Zaraz będzie chciała żebym jej opowiedziała o tym co się stało jak wracałam do domu. Ohh jak ja nie chcę o tym mówić.
- Więc mów . - uśmiechnęła się siadając obok mnie na kanapie .
- Ale ja nie mam o czym mówić . - rzekłam.
- Nie wcale. Zdenerwowana jesteś i wściekła i masz jakiś taki błysk w oku. - powiedziała . 
- Co ty pieprzysz. - rzekłam i spojrzałam sie w lusterko - jaki błysk w oku ? 
- No taki błysk, którego nigdy nie masz, a dzisiaj go masz. Spotkałaś kogoś ? - poruszała brwiami z uśmiechem.
- Ty brałaś coś dzisiaj ? - rzekłam.
- Nie ! - zaśmiała sie . - No mów .
- O boże- westchnęłam . - Wracałam od siostry i szłam do domu przez park jak zwykle by było szybciej, Zaklinałam ten cholerny deszcz i myślałam sobie, że jak przyjdę do domu to sie na mnie wydrzesz. No i wtedy wpadłam na jakiegoś chłopaka. - rzekłam .
- JAK WYGLĄDAŁ !? - krzyknęła Rebekah z uśmiechem .
- Uspokój się. Był mokry, cały przemoczony. Jak ja. Przecież lało . - powiedziałam .
- I jak sie zachował ? - rzekła.
- BEZCZELNY ! Rozumiesz ? Przeprosił mnie, ale się wypierał, że na mnie wpadł i mówił, że to ja na niego no szczyt chamstwa ! - powiedziałam.
- Przystojny był ? - spytała .
- Był. - rzekłam i uśmiechnęłam sie lekko i napiłam się czekolady.
- To dlatego masz ten błysk w oku ! - krzyknęła Beki podekscytowana .
- Ciszej ! Jest po ciszy nocnej . - rzekłam .
- A coś więcej ? Z wyglądu ? - wypytywała .
- Oczy miał ładne. Takie błękitne, rozbawione. - powiedziałam niewzruszona .
- Podoba ci się . Jutro idziemy do chłopaków. Wiesz do kumpli Nialla. Pamietaj . - rzekła .
- Ja nigdzie nie ide nawet nie ma mowy . - powiedziałam .
- Idziesz, idziesz. A teraz idź spać . - rzekła .
- Idę . - powiedziałam i poszłam do siebie do sypialni.
***
Wykąpałam się i położyłam do łóżka. Nie ma mowy, nie idę nigdzie z Rebekha jutro. Zostaję w domu, zamawiam pizze. Mam wolne i trzeba to wykorzystać. Zresztą. Niall jest w porządku. Tylko wyjada mi wszytsko z lodówki. A reszta? Jaką mogę mieć gwarancję, że jego znajomi będą ok ? Nie ma mowy. Zostaję w domu. Zamknęłam powieki, a przed oczami ukazały mi sie te tęczówki. Idealnie błękitne. Piękne . Uśmiechnęłam się sama do siebie. W takich to można by tonąć i tonąć. Były takie inne. Tak jakby rozbawione. Sama nie wiem czym. Były w nich takie iskierki. Zresztą nie tylko jego oczy były piękne. Reszta też. ZARAZ WRÓĆ !? O czym ja w ogóle myślę. Ohh ! Walnęłam sie poduszką w głowę i przekręciłam na plecy. Muszę sie otrząsnąć i zasnąć jak najszybciej. I z takim postanowieniem odpłynęłam w krainie Morfeusza .
************************
Jest i 1 rozdział :D Proszę. Jeżeli przeczytałeś to skomentuj, To dla mnie bardzo ważne bo daje motywację do dalszego pisania ;) - Mrs. Tomlinson .

sobota, 1 czerwca 2013

Bohaterowie ;D

Imie i nazwisko : Katherina Bonnie Pierce
Przezwisko : Katherine , Kathy , Kath .
Wiek : 21 lat .
W związku : brak .
Charakter : wredna , pyskata i elegancka. Zawsze ma swoje zdanie. Jest aktorką, a w wolnych chwilach uwielbia śpiewać. Nie ma chłopaka. Jeżeli jej podpadniesz - wiedz, że jesteś już skończony. Na zawsze. Nie daje nikomu drugiej szansy. Nigdy. Nie cierpi sie przemęczać sport to nie dla niej. Ma w sobie cos co przyciąga płeć przeciwną.
Ideał chłopaka : szatyn, błękitne oczy, wysoki i męski ahh żeby taki istniał *.*
Ulubione powiedzonko : ,, Miłość i nienawiść dzieli cienka granica '' , ,, Facet cie zranił ? Więc jest pojebany '' , ,, Zjadłabym coś, ale nie jestem głodna '' .

Imie i nazwisko : Rebekah Gabriella Mikaelson .
Przezwisko : Beki - zarezerwowane dla Harrego .
Wiek : 19 lat .
W związku : z Niallem Horanem .
Charakter : przeciwieństwo Katherine - miła, delikatna, skromna i subtelna. Lubi jeździć na deskorolce i słuchać muzyki, nie lubi sie przesadnie stroić. Jest typem sportsmenki, ćwiczenia, jogging, siłownia, zawody itd. Ma tatuaż na nadgarstku. Przyjaźni sie z ludźmi i lubi z nimi kontakt bo przecież w końcu każdy zasługuje na drugą szansę.
Ideał chłopaka : żeby istniał. Najlepiej o zielonych oczach . 
Ulubione powiedzonko : ,, Masz coś do mnie jeszcze ? '' , ,, Masz racje wyzywaj mnie '' .

Imie i naziwsko : Louis William Tomlinson 
Przezwisko : Lou, Tommo.
Wiek : 21 lat .
w związku : z Eleanor Calder
Charakter : bezczelny , sexowny uwodziciel o pięknym głosie i zniewalających na kolana błękitnych tęczówkach . Oczywiście zabawny i wredny, a przy tym cholernie czarujący .
Ideał dziewczyny : musi być pyskata i elegancka i być taką gadułą jak ja .
Ulubione przezwisko : ,, wyjedziesz za mnie ? '' , ,, lubię marchewki. Mógłbym się z nimi ożenić '' .

Imie i nazwisko : Harry Edward Styles .
Przezwisko : Hazza , Harold - zarezerwowane dla Katherine .
wiek : 20 lat
w związku : z Taylor Swift .
Charakter : Harruś loczek taki z niego mały zboczek . Słodziak , zielonooki i no po prostu kochany ! Nie da sie go nie kochać . Ma piękne loczki . Można by go cały czas ściskać i tulić . Czaruś .
Ideał dziewczyny : żeby mógł z nią szczerze porozmawiać i żeby nie była plastikiem . Blondynka .
Ulubione powiedzonko : ,, Ja i Louis jesteśmy jak stare dobre małżeństwo. Nie żeby coś '' , ,, Katherine kupisz mi kota ? '' .

Imię i nazwisko : Niall James Horan
Przezwisko : Ni ,  Nialler .
wiek : 20 lat .
w związku : z Rebekah Mikaelson .
charakter : slodki irlandczyk , tak naprawdę brunet farbuje włosy na blond
ideał dziewczyny : nie ma .
ulubione powiedzonko : ,, głodny jestem '' .

Imie i nazwisko : Eleanor Calder
Przezwisko: El
Wiek : 20 lat . 
W zwiazku : z Louisem Tomlinsonem .
charakter : głupiutka i słudziutka .
ideał chłopaka : żeby był dziany i przystojny !
ulubione powiedzonko : ,, Louis pójdziemy na zakupy ? Muszę mieć te buty za 6000 $ '' .

Imię i nazwisko : Taylor Swift
przezwisko: Tay
wiek : 24 lata
w związku : z Harrym Stylesem .
charakter : plastikowa blondynka, jest piosenkarką kocha chodzić z Eleanor na zakupy .
ideał chłopaka : No Haroldzik biczys !
ulubione powiedzonko : ,, nie wie czy wiesz, ale ja wiem, że wiesz hahhahaa zabawna jestem '' .

Imię i nazwisko: Liam James Payne.
Przezwisko: Liaś.
wiek: 20 lat
w związku: brak
charakter: Liam jest bardzo uczynny i wrażliwy. Uwielbia pomagać innym. Łączą go z
Katherine szczególne więzy.
ideał dziewczyny: żeby mogła mnie zrozumieć i potrafiła wysłuchać.
ulubione powiedzonko: ,,Zabeirzcie ode mnie te łyżki!!!''

Imie i nazwisko: Zayn Malik.
Przezwisko: DJ Malik, Zay.
wiek: 20 lat.
w zwiążku: z Perrie Edwards.
Charakter: Zayn jest słodki i kochany. Niektózy uważaja go za bodboya i rani inne dziewczyny łamiąc im przy tym serca co wacale nei ejst prawdą, Zayn zorbi dla bliskich wszystko i nie pozowli nikogo skrzywdzić.
Ideał dziewczyny: musi mnie kochać i potrafić zrozumieć.
Ulubione powiedzonko: ,,VAS HAPPENIM!''

Imie i nazwisko: Perrie Edwards.
Przezwisko: Pezz.
wiek: 20 lat
w związku: z Zaynem Malikiem.
Charakter: Perrie to śliczna i słodka dziewczyna. Jest bardzo wrażliwa i ma wspaniały głos. Jest w związku z Zaynem i bardzo go kocha. 
Ideał chłopaka: musi być wrażliwy i nie może mnie skrzywdzić.
Ulubione powiedzonko: ,,Nie lubisz mnie? Ustaw się w kolejce'' ,,Uważaj na wiewiórki. To przebiegłe stworzenia!''



*****************
No i mamy bohaterów :D Mam nadzieje, ze chodź troszkę was to zaciekawiło :D 1 rozdział powinien się pojawić jutro bądź pojutrze.

Uwaga.

Blog zawiera wulgaryzmy i treści erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.